0 Udostępnień

Od wielu lat spotykamy się z różnymi mitami budowlanymi, a ogromna ilość z nich dotyczy różnego rodzaju hydroizolacji, w tym na posadzce parteru.
Bardzo często wśród nich przewija się temat folii budowlanej, dlatego w dzisiejszym podcaście wyjaśniamy kiedy i jak można jej użyć, a kiedy lepiej nie.

Ten wpis jest transkrypcja podcastu, przystosowaną do lepszego czytania. Możesz też odsłuchać zapisu, korzystając z poniższego linku. Zapraszamy!

Przywitanie

[KRYSTIAN] Cześć, witajcie w kolejnym odcinku podcastu z cyklu „Dylematy budowlane”. Dzisiaj będziemy rozmawiać o tym, w jaki sposób, czym najlepiej i kiedy zaizolować przeciwwilgociowo posadzkę na poziomie zero. Wyjaśnimy, dlaczego próby izolacji chudego betonu folią są bez sensu.

Na początek może króciutko się przedstawimy dla osób, które nas jeszcze nie słuchały i wcześniej nas nie znają. Ja nazywam się Krystian Lemkowski, zajmuję się budownictwem od 10 lat. Jestem inżynierem budownictwa z zawodu i z zamiłowania.

Buduję domy jednorodzinne i wielorodzinne. Prowadzę też blog budowawpraktyce.pl, zajmuję się doradztwem budowlanym i jestem ze Sławkiem współautorem kursu budowlanego. To tyle pokrótce o mnie.

[SŁAWEK] Sławek Zając, jestem doradcą budowlanym. Od 2016 roku prowadzę serwis „Jak się wybudować i nie zwariować”. Jestem autorem książki o tym samym tytule.

Książka stanowi dobrą podstawę dla osób, które marzą o budowie domu. Jestem również autorem kursów budowlanych, w tym współautorem kursu „Budowa domu od zera”, który stworzyłem razem z Krystianem. Link do kursu znajduje się na stronie jaksiewybudowac.pl.

Znajdziecie tam także darmowe, dość długie odcinki. Między innymi taki, który pomoże Wam przeanalizować Wasz projekt budowlany, więc warto tam wejść i zobaczyć ten odcinek – znajdziecie tam dużo cennej wiedzy.

[KRYSTIAN] Tak, to wszystko prawda. A dzisiaj mamy temat, chyba że chcesz coś jeszcze powiedzieć. Masz jakieś ciekawostki z zeszłego tygodnia?

[SŁAWEK] Dwie sprawy. Pierwsza dotyczy kursów. Każdy kurs to między innymi darmowe aktualizacje, które nie są żadną ściemą, ponieważ rzeczywiście co jakiś czas pojawiają się nowe filmy, materiały i pliki. Czasami organizowane są także rozmowy ze specjalistami, czyli live’y.

Mówię o tym dlatego, że prawdopodobnie właśnie dzisiaj albo w okolicach publikacji tego podcastu do kursu „Przygotowanie do budowy i budowa domu od zera” dodałem prawie godzinny materiał o fotowoltaice. Materiał ten obejmuje sprzedaż energii oraz wyjaśnia, jak to wszystko działa.

Omawiam, czy panele są groźne dla zdrowia, czy stanowią zagrożenie pożarowe, czy są opłacalne oraz czy opłacalne są magazyny energii. Więc daję znać, że po pierwsze każdy kursant otrzymuje te materiały gratis, tak jak wszystkie inne. Po drugie, jeżeli ktoś jest zainteresowany budową domu, ale planuje ją dopiero za rok, dwa lub trzy, to teraz jest najlepszy moment, aby kupić kurs i dobrze przygotować się do tej budowy.

Hydroizolacja posadzki – najczęstsze pytania

[KRYSTIAN] Temat jest następujący. Nie wiem, jak ty, Sławek, ale pewnie tak samo jak ja — bardzo, bardzo często, zaskakująco wręcz często — spotykam się z pytaniem o to, jaką hydroizolację posadzki zrobić. Czy też masz podobne doświadczenia?

[SŁAWEK] Nie, nie mało kto pyta. Po prostu ludzie dają folię na chudziak, ponieważ tak się zawsze robi. To stanowi barierę przed wodą i wilgocią.

[KRYSTIAN] Okej, czyli ty masz troszkę inne doświadczenie, może ja mam inne. Mnie bardziej pytają o to, z czego to zrobić i jak — tylko standardowy scenariusz. Chciałbym tutaj narysować pewien kontekst, w jakim pojawia się to pytanie.

Najczęściej u mnie na grupie na Facebooku, ewentualnie u ciebie też widziałem, takie pytania się pojawiały. Ktoś wybudował dom do stanu surowego otwartego, później go zamknął, zrobił pokrycie dachowe, wykonał instalację elektryczną i teraz ma gołego chudziak na parterze. Na tym leży cały pęk różnych peszli, kabli, korytek, czegokolwiek tam by nie było.

Taka osoba wrzuca zdjęcie i pyta: „jak zrobić hydroizolację na tym?”. I to jest coś, co mnie zawsze bardzo wzdryga, bo boli — strasznie — bo oczywiście tutaj wystąpiło zero planowania. Kolejność prac była bardzo dobra, oprócz tego, że wcześniej ktoś zapomniał o izolacji.

Po prostu nie da się wykonać szczelnej hydroizolacji nad czymś, co już tam leży, przeszkadza, jest nierówne i tak dalej.

Funkcje hydroizolacji posadzki

[KRYSTIAN] Jaki jest problem? Po pierwsze, hydroizolacja na parterze, na posadzce parteru, pełni kilka funkcji. Przede wszystkim jest to funkcja przeciwwodna, przeciwwilgociowa — przeciw wodzie, która może z gruntu dostać się do naszego domu, do parteru i zawilgacać warstwy w parterze.

Druga funkcja jest taka, że powinna też zapobiegać dostawaniu się pary wodnej, bo woda występuje nie tylko pod postacią cieczy, ale też pod postacią pary wodnej. Więc to jest w pewnym sensie paroizolacja. Żeby paroizolacja działała, musi być szczelna.

Trzecia funkcja, o której się niewiele mówi, to zapobieganie przenikaniu do wnętrza budynku radonu. To jest dosyć niebezpieczny gaz, który może przenikać z gruntu do budynku. Niestety w Polsce nie mamy zbyt szczegółowych map, gdzie ten radon występuje dokładnie.

Myślę, że w którymś wcześniejszym podcaście już o tym wspominaliśmy, ale tu przypomnę: Polska nie jest dokładnie przebadana pod względem tego, gdzie radon występuje, w jakich stężeniach, gdzie jest zagrożeniem, a gdzie nie.

Jednym słowem, nie za bardzo wiemy, czy powinniśmy się przed nim bronić, czy nie. Dlatego dla bezpieczeństwa sugeruję, że jednak warto się przed radonem zabezpieczyć, skoro nie wiemy, czy mamy go w gruncie pod dnem.

Dlaczego szczelność hydroizolacji jest kluczowa

[KRYSTIAN] Jaki z tego wszystkiego morał? Morał jest taki, że hydroizolacja, żeby była skuteczna i zabezpieczała przed tymi wszystkimi nieszczęściami, jakie mogą nas czekać ze strony gruntu, powinna być szczelna. I to jest słowo klucz.

Pytania są: czym zaizolować, jak, w jaki sposób, jak obejść te kable, które tam leżą i tak dalej. Pierwsze i najważniejsze: izolacja, żeby była skuteczna, musi być szczelna. Dlaczego to powtarzam tak bardzo?

Bo spotykam się nagminnie z tym, że jeżeli mamy zrobioną hydroizolację już wcześniej pod ścianami parteru, czasami pod słupami, żeby to wymijało, czasami nawet jej tam nie ma, a na tym leżą jakieś kable, peszle czy cokolwiek innego — jakieś już instalacje są wykonane, czasami rury nawet od instalacji wodociągowej — to nie mamy żadnej sensownej możliwości, żeby ułożyć szczelnie izolację i ją połączyć z izolacją, która znajduje się pod ścianami parteru.

I to jest największy problem. Jaki z tego morał? Morał jest taki, że należy oczywiście kupić nasz kurs.

Jedną z największych wartości, jakie dajemy, jest to, że pomagamy przewidywać różne kroki. To znaczy, że w momencie, kiedy dobieramy izolację przeciwwilgociową pod ścianę parteru, mówimy: uwaga, uwaga, za chwilę będziesz mógł zdecydować — albo już teraz powinieneś zdecydować — jaka będzie twoja izolacja na posadzce parteru, na chudziaku. I zrób ją przed instalacjami, bo później jest kłopot.

Wtedy unikamy takich problemów, o jakich powiedziałem na samym początku — typu, że ktoś już zbudował wszystko, zaczął robić instalację, ciągnąć, a później pyta, jaka zrobić hydroizolację, bo już sam widzi, że coś jest nie tak. Na chudziaku leży tyle rzeczy, że jej nie da się tam sensownie ułożyć.

Wtedy dopiero zapala się lampka, że coś jest nie tak. Czas na przemyślenie tego wszystkiego, na podjęcie decyzji, zastanowienie się był po prostu dużo, dużo wcześniej. Ale już jest, więc teraz trzeba sobie radzić z problemem takim, jaki mamy. Coś chcesz dodać?

[SŁAWEK] Tak, przede wszystkim elektryk i hydraulik nie odpowiadają za hydroizolację, nie będą o niej myśleli, ponieważ to w ogóle nie jest w ich zakresie usług. Mają do wykonania instalację, zastają dom w stanie, jaki jest, robią swoją pracę i tyle.

Więc to my, ewentualnie kierownik budowy, powinniśmy zadecydować już odpowiednio wcześnie, co powinno być wykonane i kiedy.

Problem z folią budowlaną na chudziaku

[SŁAWEK] Natomiast mówisz o hydroizolacji, alе mam pewność, że mało kto rozumie, że jest ona potrzebna. Albo inaczej — zwykle obserwuję, że po prostu daje się folię budowlaną, rozkłada ją właśnie na chudziaku i na niej układa się coś dalej, czasami ją dziurawi, czasami nie.

I tutaj widzę problem ze zrozumieniem, dlaczego folia budowlana jest nieskuteczna i dlaczego powinno się inwestować w droższe rozwiązania. Wiadomo, są kosztowne, wykonanie hydroizolacji trwa dłużej, a w sumie efekt może być taki sam. Bo przecież jak masz dom z folią, to też nic się nie dzieje.

W podcastach mówimy o tym bardzo często, że w innych domach, u innych sąsiadów czy znajomych nie stosuje się tej warstwy izolacyjnej albo daje się folię i żadna wilgoć przez posadzkę nie wychodzi. Więc zastanawiam się, jaka jest skuteczność takiego rozwiązania, a jeśli koniecznie musi być folia, to jaka? Jak do tego podejść?

[KRYSTIAN] To, co mówisz, bardzo często pojawia się ten argument, że „a, sąsiad tak ma i u niego jest wszystko dobrze”. I jakby nie mam niestety dostępu do żadnych statystyk, pewnie nikt nigdy nie prowadził na ten temat żadnych sensownych badań, żeby można było wyciągnąć jakieś daleko idące wnioski.

Ale moje doświadczenie jest takie, że w ostatnich latach miałem do czynienia z budynkami bez piwnicy i z piwnicą i tak bym podzielił.

Doświadczenia z budynkami podpiwniczonymi

[KRYSTIAN] W budynkach z piwnicą, z 80% budynków ma jakiś problem z wodą gruntową i tu powiem na razie bardzo ogólnie. Chodzi o to, że ta woda gdzieś tam w okolicy po prostu jest i albo trzeba się przed nią jakoś zabezpieczyć, albo zastosować takie zabezpieczenia, albo inne, albo ta woda wręcz wychodzi.

Tutaj nie ma żartów, bo po prostu ta woda gdzieś prędzej czy później wyjdzie w postaci zawilgocenia albo wręcz przecieków — bo i takie rzeczy widziałem.

Natomiast w budynkach parterowych jest lepiej, ale nie znaczy, że jest zawsze dobrze. Tutaj tak naprawdę raz spotkałem się z dużym problemem w budynku parterowym, nowym. Spotkałem się za to regularnie z problemami w budynkach starszych, bo na co trzeba zwrócić uwagę, to że problem z wodą to zwykle jest problem rozłożony w czasie.

Problemy z wilgocią w budynkach parterowych

[KRYSTIAN] W budynku z podpiwniczeniem ta woda szybciej tam napiera i szybciej generuje problemy, o tyle w budynkach parterowych, czyli najczęściej w budowanych domach jednorodzinnych w Polsce, ten problem rozwleka się w czasie.

Woda jest, woda często jest gdzieś daleko, ale powoli, powoli, czy to gruntowa, czy to deszczowa, migruje sobie do ścian, do posadzki i tak dalej. Ona czasami wyjdzie po pięciu, czasami po dziesięciu latach, czasami wyjdzie w postaci odprysku czy bąbla na farbie na parterze. To nie jest duży problem jeszcze, tak?

I czy warto się przed tym zabezpieczać? Moim zdaniem tak, bo ja patrzę też ze swojej perspektywy jako osoby doradzającej czy budującej domy. Ja nie mogę sobie pozwolić na to, żeby komuś doradzić rozwiązanie, co do którego nie mam stuprocentowej pewności, że zadziała, i nie mogę komuś wybudować domu, w którym nie mam stuprocentowej pewności, że za kilka lat ta wilgoć nie wyjdzie.

 

Jeżeli ktoś lubi ryzyko i robi to na własną odpowiedzialność, może robić tak, jak zrobił sąsiad.

Dlaczego folia nie sprawdza się jako hydroizolacja

[KRYSTIAN] Nie mam z tym absolutnie problemu. I tutaj myślę, że przechodzimy do tej folii, o której zacząłeś. To jest najpopularniejsze rozwiązanie stosowane jako pseudo-hydroizolacja właśnie na posadzce parteru.

Dlaczego mówię pseudo-hydroizolacja? Bo po pierwsze jest stosowana za późno, czyli w momencie, kiedy już leżą jakieś tam instalacje i nie ma jak tego uszczelnić. Po drugie dlatego, że folię bardzo źle się łączy z hydroizolacją pod ścianami parteru, pod trzpieniami. To jest naprawdę kłopot.

Jeżeli ktoś dał tradycyjną papę, to jest praktycznie nie do połączenia jedno z drugim. Trzeba stosować tyle różnych dziwnych zabiegów, żeby to połączyć, więc absolutnie odradzam. I po trzecie dlatego, że folię bardzo łatwo jest przedziurawić. Ona nie jest zbyt mocnym materiałem do dalszych prac.

Muszę wrócić kilka kroków wstecz albo powiedzieć coś ogólniejszego. Sama z siebie folia, jeżeli kupimy ją w sklepie, jest szczelna. Jak położymy ją na podłodze w domu, w mieszkaniu, gdziekolwiek, i wylejemy na nią szklankę wody, ta woda nie przesiąknie nigdy. A przynajmniej chyba nie za naszego życia. Prędzej odparuje i nie będzie z tym problemu.

I to jest w porządku. Taki produkt może mieć atest, może być dopuszczona do zastosowania w budownictwie. Absolutnie jest dobra sama z siebie. Problem polega na połączeniach i na tym, że folię, czyli hydroizolację, powinniśmy zastosować przed wykonaniem takich rzeczy jak instalacja elektryczna, jeśli będzie szła po podłodze, co zawsze odradzam.

Zalecam raczej, żeby szła po suficie i po ścianach, po to, żeby nie szła właśnie po podłodze, bo sobie robimy kłopot z hydroizolacją.

Problem odporności folii na uszkodzenia

[KRYSTIAN] Jeżeli chcemy ją zrobić przed instalacją elektryczną, to także przed instalacją hydrauliczną, także przed tynkami. To znaczy, że te wszystkie ekipy będą chodziły po tej biednej hydroizolacji. I folia absolutnie nie ma żadnych szans, żeby to przetrzymać. Tutaj z definicji nigdy nie ma szans, żeby zadziałać.

Nawet gdybyśmy zrobili to po wszystkim, zakładając, że po posadce nic nie idzie, to chodzenie po niej, po chudym betonie, który jest ostry, spowoduje, że ją przedziurawimy. Tutaj nie ma w ogóle dyskusji, bo tak jest. Folie nie są aż tak bardzo mocne, żeby wytrzymały taki ruch pieszy.

Jeżeli byśmy ją położyli i od razu na niej położyli styropian, to spokojnie wytrzyma. Natomiast w każdej innej sytuacji folia nie ma szans w starciu z ostrym betonem i butami osób, które po niej chodzą.

Dlatego folia sama z siebie jest w porządku, ale cały proces budowy, moment jej układania i sposoby łączenia powodują, że z mojego punktu widzenia to jest absolutna dyskwalifikacja jako produktu, ponieważ nie da się zapewnić jej szczelności już na etapie budowy.

Mit wywijania folii na ścianę

[SŁAWEK] Okej, alе jeżeli nie łączysz hydroizolacji z hydroizolacją pod ścianami, to zwykle folia wywija się na ściany, na te kilkanaście centymetrów. Czy to nie powoduje, że mimo wszystko wilgoć ma problem z dostaniem się do wnętrza domu, ponieważ nie leży ona równo, nie jest przycięta równo ze ścianą, tylko jest na nią właśnie wywinięta?

[KRYSTIAN] Tak, wiesz co, cały czas się zastanawiam. Jeszcze nie odkryłem żadnych źródeł historycznych, skąd wziął się ten mit o wywijaniu folii na ścianę. Nie wiem, czemu to miałoby służyć — naprawdę nie mam pojęcia. Bo czy utniesz ją na równo ze ścianą, czy ją wywiniesz, czy to bardziej lub mniej uszczelnia połączenie jej z hydroizolacją pod posadzką albo połączenie folii z hydroizolacją pod ścianą parteru?

Nie, nie ma różnicy. Więc co miałoby pomóc wywijanie folii na ścianę? Nie mam pojęcia, nie wiem, skąd to się wzięło i dlaczego ta mitologia ciągle jest powtarzana. Jeżeli ktoś wie, to śmiało niech napisze w komentarzu, bo może z czegoś to wynika — na przykład z jakiegoś zabobonu budowlanego, bo to nie ma żadnego uzasadnienia technicznego.

Po prostu jedynym uszczelnieniem połączenia jest klejenie folii lub uszczelnienie samego połączenia jednej i drugiej hydroizolacji.

[SŁAWEK] To czekaj, zastanówmy się w takim razie. Mamy ją wywiniętą w górę, czyli otacza ona kolejne warstwy podłogi, takie jak wylewka, styropian i tak dalej. Powiedzmy, że jest ucięta równo z wylewką cementową lub innego typu.

W ten sposób powstaje pewnego rodzaju zabezpieczenie podłogi, gdzie wilgoć nie jest w stanie dostać się z boku ani od dołu, o ile folia nie jest podziurawiona. Jeżeli będzie jednak ułożona poziomo, czyli nie będzie wywinięta, istnieje ryzyko, że wilgoć dostanie się z boków na podłogę.

[KRYSTIAN] A skąd ta wilgoć miałaby się brać w bokach, czyli w ścianach?

[SŁAWEK] Z gruntu, na przykład.

[KRYSTIAN] Ale mamy, a przynajmniej teoretycznie powinniśmy mieć hydroizolację pod ścianą.

[SŁAWEK] No.

[KRYSTIAN] To tak. Czyli jak wilgoć miałaby się dostać? Nie ma jak. Musiałaby się dostać przez ścianę, po prostu z zewnątrz.

Na zewnątrz mamy osobny temat hydroizolacji, którego dzisiaj nie będziemy poruszać. Jednak jeżeli wilgoć nie dostaje się z zewnątrz do ściany od spodu, to nie ma w jaki sposób dostać się, tak jak mówisz, z boku do wylewki.

To jest niemożliwe, przynajmniej w prawidłowo wykonanym domu, więc to jest taki mit.

Analiza skuteczności wywijania folii

[SŁAWEK] Okej, teraz rozumiem. Czyli jeśli mamy hydroizolację pod ścianami, to w sumie nie ma znaczenia, czy folię wywijamy, czy nie, ponieważ i tak w tym miejscu nie powinno być podciągania kapilarnego. Nie jest wykonana prawidłowo i występują jakieś dziury lub przerwy, to może do niego dojść. W takim przypadku wywinięta folia może być dodatkowym czynnikiem, który zmniejszy ryzyko, gdy hydroizolacja pod ścianami nie będzie skuteczna.

[KRYSTIAN] Tak, alе zobacz, co wtedy się dzieje. W takim wypadku, zakładając, że masz nieskuteczną hydroizolację pod ścianami parteru, ale masz folię wywiniętą na ścianę, wilgoć dostaje się do niej, nie dostaje się do posadzki. Ma trudniej, żeby wyparować ze ściany, co bardziej ją zawilgacja, ale pozostawia suchą posadzkę.

Czy to rozwiązuje problem? Nie. Po prostu blokuje problem, żeby przeszedł z jednego miejsca do drugiego, ale go w żaden sposób nie rozwiązuje.

[SŁAWEK] Teraz rozumiem. Czyli to wywijanie jest, tak się przyjęło, skuteczne, bo rzeczywiście intuicyjnie było to dla mnie raczej jasne: wywijam, więc jest lepiej. A tak naprawdę wilgoć dalej jest, jeśli się jej nie pozbywamy.

Idealnie byłoby, żeby w ogóle jej nie było, na poziomie zero, alе nigdy nie mamy takich gwarancji. To też jest trudno zrozumieć, bo zależy to od ryzyka, od warunków gruntowych, a także od trochę szczęścia.

Niektórzy budują domy na gruntach piaszczystych i rzadziej mają takie problemy. Inni budują na gruntach gliniastych i mogą mieć większe problemy z wilgocią. Jednak trudno oszacować, kto ma jakie ryzyko i w jakim procencie.

Jak właściwie planować hydroizolację

[KRYSTIAN] Właśnie, wiesz co, to jest odpowiedzialność projektanta tak naprawdę i kierownika budowy, którzy powinni oszacować to ryzyko. Oczywiście istnieje taki starożytny podział, wynikający z jakiejś bardzo starej polskiej normy, która ciągle jest przytaczana w kontekście hydroizolacji typu lekkiego, średniego i ciężkiego. Jednak odradzam stosowanie tego podziału, ponieważ jest to norma, chyba z lat sześćdziesiątych lub jeszcze starsza.

Wywodzi się z czasów, gdy nie istniały jeszcze dzisiejsze materiały hydroizolacyjne, takie jak znamy je obecnie, więc trzeba było radzić sobie inaczej. Absolutnie odradzam tego podziału, bo nie przystaje do dzisiejszych czasów.

Mimo wszystko jakoś trzeba sobie radzić i faktycznie są miejsca bardziej narażone na wodę gruntową oraz takie, które są mniej narażone. Tak jak mówisz, czasami mamy grunty przepuszczalne, piaski, a czasami gliniaste, gdzie poziom wód gruntowych jest wysoki i wtedy stopień narażenia jest zupełnie inny.

Jednak w obu przypadkach jesteśmy w stanie wykonać solidną i całkowicie szczelną hydroizolację posadzki, którą trzeba zrobić bez względu na warunki. Nawet jeśli mamy korzystne warunki gruntowe, to ja nikomu z czystym sumieniem nie polecam robienia jakiegoś jej substytutu.

Kompleksowe podejście

[KRYSTIAN] Hydroizolacja zabezpiecza również przed, jak mówiłem na początku, parą wodną i radonem. Dlatego szczelność jest moim zdaniem absolutnie konieczna. Możemy jedynie zastosować tańsze lub droższe rozwiązania. Rozumiem, że zmierzasz do konkretnych rozwiązań.

Często mówimy także w kursie, że powinniśmy przewidywać, co będzie się działo za jakiś czas.

Robimy hydroizolację odpowiednio wcześnie, myślimy o niej z wyprzedzeniem, aby wykonać ją przed instalacją elektryczną. Instalacje elektryczne nie powinny być prowadzone potem, aby jej nie uszkodzić. Trzeba więc zaplanować kolejność prac.

Po drugie, to, czego użyjemy do hydroizolacji posadzki i parteru, zależy od materiałów zastosowanych wcześniej do izolacji pod ścianami parteru. Te dwa materiały muszą się ze sobą łączyć.

Może się zdarzyć, że materiały się nie łączą. Na przykład, jeśli pod posadzką i pod ścianą parteru użyjemy papy, a na posadzce chcemy zastosować folię — bardzo ekonomiczne i popularne rozwiązanie — to te dwa materiały praktycznie się nie łączą.

Można próbować, osobiście próbowałem w warunkach laboratoryjnych i da się je połączyć, ale na budowie nie jest to możliwe ze względu na brud, brak czystości i fakt, że folia nie chce kleić się z kurzem. Jeśli tego nie przewidzimy wcześniej, zostajemy ograniczeni do niektórych wyborów.

Konkretne rozwiązania hydroizolacyjne

Wymagania dla folii HDPE

[KRYSTIAN] Trzeba rozpatrywać to systemowo i kompleksowo. Jeśli ktoś ma naprawdę bardzo korzystne warunki gruntowe i jest przekonany, że folia mu wystarczy, powinien zadbać o to, aby była dobrej jakości, przynajmniej pół milimetra grubości.

Trzeba też zwrócić uwagę na drugi ważny parametr, czyli tolerancję wymiaru grubości folii. Czasami producenci oferują folię o grubości pół milimetra, ale z tolerancją plus minus 70%. Oznacza to, że może mieć pół milimetra minus 70% w skrajnym przypadku i nadal jest uznawana za zgodną z normą.

Takie rozwiązania należy od razu odrzucić. Trzeba szukać folii, która ma naprawdę dobrą tolerancję grubości oraz wysoką grubość nominalną. Jeśli kupimy folię 0,2 mm z tolerancją plus minus 70%, to w praktyce otrzymujemy coś na poziomie woreczka śniadaniowego.

Jeśli ktoś chciałby zastosować taki produkt na własną odpowiedzialność, czego nie polecam, powinien użyć pod ścianami parteru również folii HDPE, które da się ze sobą skleić. Folie HDPE można wyczyścić i odtłuścić na części wystającej spod ściany, a następnie połączyć za pomocą taśmy butylowej lub kleju butylowego. W ten sposób uzyskujemy szczelne połączenie, na którym nam zależy, bez żadnych dziwnych pomysłów.

Alternatywne materiały hydroizolacyjne

[KRYSTIAN] Jeżeli chcemy użyć innych materiałów, omówię tutaj chyba najpopularniejsze rozwiązania. Jeśli pod ścianą parteru zastosujemy papę, musimy przewidzieć rodzaj hydroizolacji, która później będzie się z tą papą łączyła. Na przykład papa termozgrzewalna dobrze łączy się z papą, masa KMB również, pod warunkiem, że papę wyczyścimy i zagruntujemy. To właściwie tyle. Trzeba to przewidzieć.

Dodatkowo zastosujemy wtedy izolację przewidzianą do trudniejszych warunków gruntowych, czyli do miejsc bardziej narażonych na wodę gruntową. Z popularnych produktów do hydroizolacji posadzki jest też membrana z tworzywa sztucznego, chyba o grubości 1–1,5 mm, bardzo fajny produkt.

Nie chciałbym wymieniać nazwy, aby nie wyglądało to na sponsoring, ale ta membrana trudno łączy się z papą, podobnie jak folia. Za to całkiem dobrze powinna się połączyć z folią HDPE pod ścianami parteru. Znowu więc trzeba to przewidzieć.

Z popularnych produktów mamy jeszcze szlamy, czyli masy polimerowo-cementowe, które mogą być stosowane zarówno pod ścianami, jak i na posadzce parteru. Jednak one łączą się z papą tylko na zakład w taki sposób, że szlam jest pod spodem, a papa na zewnątrz. Nie łączą się dobrze z folią, klejenie tutaj nie wychodzi, po prostu nie ma dobrego połączenia.

Podsumowując, jest kilka możliwości, które trzeba z wyprzedzeniem przemyśleć razem z kolejnością prac, aby wszystko zadziałało, było szczelne i bezpieczne.

Problemy z projektami budowlanymi

[SŁAWEK] Dodam tylko, że w kursie są zdjęcia, są opisy, pokazujemy, jakie produkty zastosować. W podcaście siłą rzeczy tego pokazać nie możemy.

Natomiast jeszcze tak wracam do projektantów i projektów — mimo wszystko dalej widzę w nich hydroizolację. Jest napisane nawet: hydroizolacja: folia PE 0,3 mm. Czasami projektanci, chyba wiedząc o tym, że to nie jest takie skuteczne rozwiązanie, piszą „dwa razy folia 0,3 mm”.

Czyli dajmy nieskuteczne rozwiązanie, ale damy też drugą warstwę nieskutecznego rozwiązania, żeby podwyższyć skuteczność rozwiązania. Trochę nie rozumiem tego.

To pokazuje tylko, że jeżeli mamy taki projekt, to projektant nie za bardzo wie, co robi. Chociaż warto go zapytać o uzasadnienie tego rozwiązania i warto drążyć temat samodzielnie, na przykład z kierownikiem budowy. Można choćby zapytać o to, co zastosować.

Jeżeli budujemy się systemem zleconym, czyli sami angażujemy wykonawców do poszczególnych prac, warto ustalić, kto tę hydroizolację wykona. Może to zrobić na przykład ekipa od stanu surowego otwartego, ale musisz z nią to ustalić wcześniej.

Dlaczego nie polecamy folii

[KRYSTIAN] Tak, tutaj mówimy o tej folii i narzekamy na nią, chociaż wiem, że wiele osób ją stosuje. Tylko znowu powtórzę się — wiem, folia może być skuteczna przez jakiś czas. Jeżeli sąsiad tak się wybudował, to nie znaczy, że u mnie to też zadziała, a nawet jeśli zadziała, to nie wiadomo, czy będzie działać przez cały okres użytkowania budynku, przez kolejne 10, 20 czy 50 lat.

Po drugie, budujemy się na coraz trudniejszych geologicznie i geotechnicznie obszarach, ponieważ terenów pod zabudowę mieszkaniową ubywa. Ludzie budują domy w miejscach coraz gorszych pod tym względem, gdzie są coraz wyższe wody gruntowe… To moim zdaniem jest coś, co powinniśmy brać pod uwagę.

Trzecia sprawa jest taka, że mamy ostatnio raczej suche lata, a poziom wód gruntowych często jest trochę niżej. To nie znaczy, że sytuacja nie zmieni się znowu już za kilka lat, że poziom wód gruntowych się podniesie i sytuacja pójdzie w drugą stronę, a nasz budynek będzie bardziej narażony.

I co z tego wynika? Powiedzmy w 90% ta hydroizolacja z folii się sprawdzi i ktoś nie zauważy różnicy, a przynajmniej nie teraz. Za 50 lat jednak zapomni, że przyczyną jego grzyba na ścianach jest to, że nie ma porządnego zabezpieczenia.

Możemy się w ten sposób oszukiwać, ale nie polecam. Po prostu z czystym sumieniem do tego ręki nie przyłożę.

Przestarzałe rozwiązania w projektach

[KRYSTIAN] Natomiast to, co zahaczyłeś, to, co chciałem powiedzieć na temat projektantów — widzę coraz więcej poprawy w projektach. To raz: trafiają do mnie coraz lepsze projekty, bez folii. Z drugiej strony ciągle spotykam się z rozwiązaniem, gdzie jest napisane, że pod ścianami należy stosować dwa razy papę na lepiku.

Nie wiem, czy udało Ci się kiedyś zobaczyć na żywo lepik asfaltowy. Ja ostatnio widziałem lepik za dzieciaka, kiedy mój dziadek smarował nim dach.

[SŁAWEK] Tak, faktycznie. Ja też.

[KRYSTIAN] W projektach do dzisiaj jest napisane „Papa na lepiku”. Trzydzieści lat później.

[SŁAWEK] Już się nie dziwię, że na przykład jest oznaczenie betonu według starego nazewnictwa typu beton B15 zamiast nowego nazewnictwa z literką C i tak dalej, i tak dalej. W każdym zawodzie chyba tak jest, że jeżeli czegoś się nauczyłeś i potem się nie rozwijasz, to zostajesz z tyłu, ale jesteś przekonany o tym, że wszystko robisz dobrze.

A trzeba być na bieżąco. Budowa domu wydaje się, że tutaj nie ma zbyt wielu zmian w porównaniu, nie wiem, z informatyką na przykład. Ale jak spojrzymy na to, jak się budowano 20 lat temu, a jak teraz, to kurczę, tych różnic jest naprawdę bardzo dużo. Ta świadomość rośnie i to, w jaki sposób wybudować dom bez błędów, jest coraz większa.

Projektanci, którzy projektują od 20–30 lat i nie uzupełniają swojej wiedzy, proponują różne rozwiązania na zasadzie: „tak zawsze projektujemy, to co się może złego stać”. Ci nowi albo ci projektanci, którzy projektują od długiego czasu, ale się rozwijają cały czas i zdobywają wiedzę, już wiedzą, jakie rozwiązania mogą zastosować. I w momencie, kiedy inwestor powie: „A po co to?”, to możesz z nim porozmawiać.

To jest takie rozwiązanie, które daje skuteczność 100%. Można zaoszczędzić, robiąc coś innego, ale to się wiąże z tym i z tym, więc jest jakaś rozmowa. Jednak jeżeli projektant po prostu domyślnie daje wszędzie folię 0,3 mm i nawet nie informuje inwestora o potencjalnym ryzyku, to powiem ci – słabo. To nie tak to powinno wyglądać.

Dlaczego dzisiejsze budownictwo różni się od dawnego

[KRYSTIAN] To się tyczy projektanta, tak samo jak wykonawcy czy kierownika budowy. Wiesz co, podam ci jeszcze jeden przykład, przemawiający właśnie za tym, że świat się zmienił, jeśli chodzi o budownictwo.

Często spotykam się z argumentem, że 100 lat temu tak się budowało i domy dalej stoją. To jest takie stwierdzenie, że domy postawione sprzed 100 lat dalej stoją. I jakby to jest sukces, prawda? Wiesz, piramidy były postawione 5000 lat temu i dalej stoją. Ale czy w dzisiejszym świecie, czy w dzisiejszych oczekiwaniach inwestorów najwyższym celem jest tylko to, żeby dom stał? Chyba nie.

Sto lat temu sukcesem było to, że dom istniał i stał. Jeśli był trochę zawilgocony, nikt się tym nie przejmował. Jeśli troszeczkę przeciekał dach, nikt się tym nie przejmował. Jeżeli lekko popękały ściany, nikt się tym nie przejmował. Po prostu fakt, że dom istniał, był sukcesem. Nawet nie miał łazienki, bo w tamtych czasach nie było to standardem. Ale to był sukces i taki był wtedy standard.

Dzisiaj standard jest inny. Nawet malutkie rysy na ścianach już są problemem. Tak jak mówiłeś o tej kafelce na początku, która jest milimetr krzywo – ten milimetr już boli twoje oczekiwania. Więc dzisiaj mamy po prostu inne wymagania co do jakości.

Różnice w bilansie energetycznym budynków

[KRYSTIAN] W związku z rozwojem technologii, materiałów budowlanych i przede wszystkim energooszczędności, zmienił się balans tego, co dzieje się w budynku pod względem cieplno-wilgotnościowym.

Dawno, dawno temu, czyli około 100 lat temu, dom murowany był z cegły na grubość pełnej cegły, czyli 25 centymetrów, bez żadnego tynku na zewnątrz, bez ocieplenia. W środku był jeden wielki piec na węgiel. Dom miał powiedzmy 50–60 metrów kwadratowych powierzchni i spalał 5 ton węgla na sezon.

To znaczy, że energia powstała z 5 ton węgla służyła nie tylko do ogrzania domu, ale także do odparowania wilgoci, która dostała się do ścian z deszczu czy gruntu.

Oprócz tego, że dom był ogrzany i w środku było ciepło, ta ilość energii powodowała, że wraz z ciepłem wilgoć mogła odparować. Po prostu suszyliśmy w ten sposób swoje domy.

Dzisiaj nie chcemy zużywać 5 ton węgla na sezon, z przyczyn oczywistych. Poza tym nasze domy są znacznie większe niż te sprzed 100 lat, więc zużywalibyśmy pewnie 10 ton węgla, budując w takim standardzie. Dlatego robimy ocieplenie, hydroizolację tu i tam, dbamy o szczelność, żeby nie wiało, nie kapało, było komfortowo, nie pękało i nie zawilgacało się.

Nasz dom staje się bardzo szczelny, dzięki czemu wilgoć, która się gdzieś dostanie do środka, ma problem, żeby z niego wyparować. Na dodatek zużywamy znacznie mniej energii, żeby ten dom ogrzać, a tym samym odparować wilgoć. Robimy coś na kształt puszki, więc musimy naprawdę bardzo mocno dbać o to, żeby się do środka nie dostawała, bo później ma dużo trudniej wyjść niż to było 100 lat temu.

Porównywanie więc tego, że dom 100 lat temu stał i dzisiaj stoi, i że dzisiaj będzie stał tak samo, jest nietrafione. Mamy dzisiaj dużo inne oczekiwania i dużo wyższy standard jakości, więc moim zdaniem nie powinniśmy się do tego odnosić.

Różnice w konstrukcji dawnych domów

[SŁAWEK] Ciekawe spostrzeżenie, bo nigdy nie patrzyłem na stare domy pod tym kątem. Dużo energii wkładaliśmy po to, żeby je osuszać, co rzeczywiście pamiętam z domu moich dziadków. Przecież były tam piece kaflowe — uwielbiałem rozpalać ten piec. Potem cały dom był gorący, a ściany cieplutkie. Po wyłączeniu takiego pieca było przez wiele, wiele godzin ciepło.

Rzeczywiście wilgoć nie miała tam prawa przetrwać zbyt długo, dlatego te domy mogły stać dłużej. Aczkolwiek nie wszystkie, oczywiście, bo widzimy tylko te, które przetrwały. Nie widzimy tych, których już nie ma, bo coś się z nimi stało.

[KRYSTIAN] Powiem Ci więcej jeszcze, że w tamtych czasach hydroizolacja też nie była aż tak ważna, jakby z tego względu, o którym mówię, ale w jakiś sposób to było przemyślane i funkcjonowało. Bardzo często budowały się domy na fundamentach kamiennych, które już same z siebie utrudniały podciąganie kapilarne wilgoci.

Mimo że nie było papy typowej jako hydroizolacji poziomej ani żadnych innych zabiegów, te domy bardzo mocno nie podciągały wody kapilarnie z gruntu.

Chociaż to zjawisko nie było całkowicie wykluczone, to było zredukowane dzięki fundamentom kamiennym.

Nie wiem, czy wiesz, jak wyglądały posadzki na gruncie w tamtych czasach? Zwykle był to wysypany piasek, ubity, na to położone legary i deski.

Taki układ warstw podłogi był paroprzepuszczalny. Jeżeli pojawiła się tam jakaś wilgoć, mogła stosunkowo łatwo wyjść, ponieważ nie było folii ani kafelek czy innych materiałów, które blokowałyby przepływ pary. Dzięki temu wszystkiemu, a także dużej ilości energii, wszystko po prostu schło.

Nawet jeśli miałeś na dachu tradycyjne ceramiczne dachówki, bez żadnych zamków bocznych czy poziomych na górze i na dole, bez wstępnego krycia z papy, o membranach nie wspominając, tylko deski kładzione – i to deski z oflisami, czyli w ogóle nieobrzynane, surowe, położone na zakładkę – to co spadło przez dachówkę, a spadało tego całkiem sporo, wpadało na te deski.

Deski zamakały, ale wysychały, ponieważ wszystko było tak nieszczelne, że nie stanowiło to problemu.

Te deski potrafiły wytrzymać 100 lat bez żadnej impregnacji czy innych zabiegów. Prędzej je zjadły korniki, niż zapleśniały czy zgniły. Dzisiaj, jak położysz na dachu papę na mokrym drewnie, w pełni dyskowanym, i szczelnie zamkniesz budynek na zimę, to na wiosnę masz zagrzybione całe drewno.

Kiedyś tego absolutnie nie było, bo była inna technologia. Porównywanie tych czasów to w ogóle niebo a ziemia.

Podsumowanie i zakończenie

[SŁAWEK] Wiesz co, trzeba by napisać jakiś artykuł na temat tego, jak budowano 100 lat temu, bo to są fajne informacje. Słuchaj, tak jakbyś otworzył mi oczy na to, dlaczego kiedyś było tak, a teraz jest inaczej.

Ja chcę artykuł, więc jeśli chcecie więcej informacji na temat starych technologii, dlaczego teraz trzeba trochę inaczej budować domy niż kiedyś, to dajcie znać w komentarzach. Bardzo Was proszę, bo chcę napisać ten artykuł. Albo nagramy sobie podcast. Bo czemu by nie?

Słuchaj, wielkie dzięki. Oczywiście, jeśli macie jakieś inne tematy dla nas, to zachęcamy.

Tak, bo po to jesteśmy, żeby Wam pomóc. Jeśli macie jakieś ciekawe treści, tematy albo na przykład może jakiś produkt widzieliście w internecie, do którego działania nie jesteście przekonani — typu jakieś magiczne urządzenia zmniejszające rachunki za energię dwukrotnie albo trzykrotnie — to chętnie takie rzeczy omówimy.

Skoro nie jesteśmy sponsorowani, to też się nie boimy wypowiadać na różne tematy, które mogą być niewygodne w innej sytuacji. Lubimy pokazywać sprawdzone rozwiązania i bardzo lubimy krytykować to, co nie ma sensu.

[KRYSTIAN] Tak jak widać, opowiadamy nasze podcasty i przemyślenia na podstawie Waszych pytań, które w tym przypadku akurat pojawiały się na zamkniętych grupach na Facebooku. Jeśli ktoś chciałby dołączyć do tych grup, najlepiej zapisać się do kursu.

Jeśli macie dodatkowe pytania, to po to są komentarze, nasze grupy na Facebooku oraz kursy, aby dowiedzieć się wszystkich możliwych szczegółów.

Co ważne, jeśli ktoś chciałby zlecić budowę domu kompleksowo generalnemu wykonawcy – pod klucz lub do stanu deweloperskiego – to takim wykonawcą generalnym mogę być ja. Jeśli ktoś ma taką potrzebę, zapraszam do kontaktu: https://www.quatro-domy.pl/.

0 Udostępnień