0 Udostępnień

Dzień dobry,

dzisiaj nieco luźniejszy podcast, w którym wiele razy odchodzę od głównego tematu 🙂

I chociaż głównym tematem są mity budowlane, to opowiadam głównie o tym, jak ważne są dane, fakty i liczby.

Budujesz dom, spotkasz się z setkami sprzecznych komentarze, a na swojej drodze spotkasz ludzi, którzy będą bardzo chcieli udzielić ci dobrych rad. Można naprawdę zwariować od natłoku informacji i dlatego powinieneś nauczyć się oddzielać wartościowe informacje od czyichś przekonań, subiektywnych opinii i zwykłych kłamstw.

W podcaście otrę się także o produkty przeznaczone dla audiofili oraz opowiem o pewnym zadaniu, pewnej grze 🙂 Możesz się dzięki niej przekonać, czy jesteś odpowiednio krytyczny względem swoich przekonań. Jeżeli możesz, to dać do przeczytania swojemu znajomemu fragment transkrypcji o nagłówku „Zadanie / gra” – sprawdź się!

 

 

Poniżej link do nagrania oraz transkrypcja.

Uwaga. Podcast jest dostępny także w iTunes i Spotify. A tu RSS.

 

 

TRANSKRYPCJA

Dzień Dobry, Sławek Zając, podcast Jak Się Wybudować.

Dzisiaj wiosennie, przyjemnie. Tematyka może trochę luźniejsza niż zwykle. Będzie trochę o mitach budowlanych i o tym, jak rozmawiać. W kolejnym podcaście, który właściwie mam już skończony będzie coś bezpośrednio dotyczącego budowy domu, a mianowicie w kolejnym podcaście będę opowiadał o tym, jakie są wszystkie etapy budowy domu jednorodzinnego.

Zapraszam do słuchania!

 

Zauważyłem, że wiele osób, także wykonawców, projektantów i kierowników budów, nie umie prowadzić rozmów, nie umie dyskutować. Nawet pominę rynek budowlany. Niektórzy w trakcie dyskusji są tak święcie przekonani, że mają rację, że nie dopuszczają myśli, że się mylą, nie słuchają argumentów drugiej strony.

Tymczasem każdy może się mylić. Nie ma osób nieomylnych.

I rozmawiając z drugą osobą, trzeba mieć taką głowę otwartą, trzeba mieć taką myśl, że o kurczę, a może jednak się mylę, lepiej wysłucham tej drugiej osoby. Oczekuj też od drugiej osoby, aby pokazała, dlaczego się mylisz.

Jeżeli czegoś nie wiem, ale druga strona nie przedstawia mi żadnych argumentów za tym, że się mylę, to ona nie jest przekonująca. Tymczasem wiele osób używa argumentu typu „wiem lepiej, bo jestem starszy”. Albo „mam rację, ponieważ, ja już w budowlance robię kilkanaście lat”.

To nie żaden argument. Czas pracy albo wiek nie powoduje, że z automatu mamy rację. Oczywiście wykonawca, który w swoim życiu zbudował już sto domów, wie więcej ode mnie, ale jeżeli ma w czymś rację i chce mnie przekonać do tej racji, powinien użyć pewnych argumentów, merytorycznych argumentów, czegoś konkretnego, być może pokazać jakieś dane, wskazać jakieś źródła, powołać się na fakty. Te wszystkie rzeczy, te wszystkie argumenty mogą mnie przekonać. Nie jest dla mnie żadnym argumentem, że wykonawca ma rację, bo pracuje 10 lat w tej branży. Oczekujmy od drugiej strony zawsze wyjaśnień, konkretów, faktów, liczb i tak dalej.

Jeżeli ktoś powie Ci, żebyś zmienił materiał budowlany na inny, bo będzie bardziej wytrzymały, to Twoim pytaniem powinno być, co to znaczy bardziej wytrzymały? Czy ten materiał, który chcesz kupić jest mało wytrzymały i dom się zawali? Co zmieni, że kupisz bardziej wytrzymały materiał? Czy dom będzie stał dłużej? To są pytania, które powinny Ci naturalnie przyjść do głowy. Prawdopodobnie czasami usłyszysz, że „nie zaszkodzi dać czegoś więcej”. No, ale jak to nie zaszkodzi? Czyli jak dasz czegoś mniej, to będzie coś złego, a jak dasz więcej, wydasz więcej pieniędzy, to będzie to samo czy lepiej?

To są pytania, które warto zawsze zadawać, bo są osoby, które chętnie „pomagają”, bo oni nie biorą za to żadnej odpowiedzialności. Na forach jest pełno takich dobrych rad typu „daj coś więcej, bo nie zaszkodzi”, no ale… po co?

W ten sam sposób można uzasadnić każdy wydatek na budowie. Wybudujesz sobie ekstra dwa pokoje po dwadzieścia metrów, bo przecież to nie zaszkodzi. Albo fundamenty zrób na dwa metry w głąb ziemi, no bo przecież to nie zaszkodzi. Możemy pójść poza rynek budowlany. Kup sobie samochód na siedem osób. To nic, że masz tylko żonę i jedno dziecko, ale przecież to nie zaszkodzi, prawda?

Oczekuj wyjaśnień, konkretów. Jeżeli ktoś Ci coś proponuje, spytaj dlaczego i żądaj uzasadnienia tejże tezy.

Inny przykład: „będzie lepiej„. To oczywiście jest bardzo niekonkretne. Co znaczy lepiej? Niech wykonawca lub osoba, która Ci coś podpowiada, pokaże, w czym rozwiązanie, które chcesz zastosować jest gorsze, a co ulepszy proponowane rozwiązanie.

Będzie lepiej” brzmi tak samo dobrze jak „Dostaniesz duży rabat„. Ludzie się niestety nabierają na duże rabaty, bo rabaty 30%, 40%, 60% brzmią bardzo atrakcyjnie, ale duży rabat nie ma żadnego znaczenia, ważne jest to, ile płacisz na samym końcu. Ważna jest ostateczna kwota do zapłaty, a nie wysokość rabatu. Takie „będzie lepiej”  znaczy tyle samo, co „duży rabat„, czyli właściwie bez dodatkowych informacji NIC nie znaczy.

Możesz usłyszeć, „daj inny materiał na ściany działowe, to będziesz miał ciszej, ale co znaczy ciszej? O ile procent ciszej? I jakie będzie natężenie hałasu, jeżeli tego materiału nie zmienisz? Będzie głośniej? Czy to „głośniej” będzie ci przeszkadzało? Jaki jest punkt odniesienia?

Możesz usłyszeć, żebyś zastosował jakieś rozwiązanie, to będziesz miał niższe rachunki, ale znowu pytanie jest, jakie miałbyś rachunki i o ile Ci spadną rachunki, jeżeli zastosujesz to proponowane rozwiązanie?

BĄDŹ KRYTYCZNY

Dążę do tego, aby być bardzo krytycznym i z dystansem podchodzić do wszelkich dobrych rad. Wykonawcy, projektanci, kierownicy budów, ale także znajomi, rodzina, proponują czasami rozwiązania może nawet i z dobroci serca, ale są to rozwiązania, które nie są przemyślane. Ludzie proponują często rozwiązania, których sami używają, więc oczywiście muszą być dobre, i odradzają rozwiązania, z których nie korzystają, bo przecież oczywiste, że muszą być one złe.

Na przykład wielu moich znajomych i sąsiadów uważa, że pompy ciepła są bez sensu, bo jakim cudem ma coś takiego działać, że na zewnątrz jest -10, a w domu jest ciepło? Sami pomp ciepła nie używają, nie wiedzą dokładnie, jak to działa, ale odradzają innym budującym i tak to przekonanie o sobie krąży po całej Polsce. Tymczasem, aby ocenić zasadność stosowania pompy ciepła czy też innego systemu grzewczego, trzeba wszystko policzyć, zobaczyć, jakie ma Twój budynek zapotrzebowanie na ciepło i tak dalej, a nie z góry twierdzić, że „ja nie używam, więc to nie ma prawa w ogóle się udać, to jest bez sensu, zrób to, co jest sprawdzone i już„. No gdyby tak wszyscy robili, to dalej byśmy żyli wszyscy w domach krytych słomą, a nie w nowoczesnych budynkach. 🙂

Ogólnie zauważyłem, że wiele osób bardzo tkwi w swoich przekonaniach. Niektórzy ludzie są naprawdę zamknięci na argumenty i nie da się z tym walczyć. I chyba nawet nie ma czasami co dyskutować z niektórymi ludźmi. Ważne jest to, abyś to Ty był bardzo krytyczny, wszystkie informacje traktował z dystansem, dopytywał o wszystko i oczekiwał tych wszystkich liczb, faktów i tak dalej.

BŁĘDNE PRZEKONANIA NA BUDOWIE

Omówię teraz kilka przykładów błędnych przekonać, z którymi się spotykam.

Jednym z nich jest to, że strop Teriva musi pękać, że na pewno pojawią się pęknięcia na suficie. Jest to błędne przekonanie, ponieważ jak najbardziej można wybudować dom w tej technologii, nic nie będzie pękało, nie będzie żadnych rys. Powinny być zachowane pewne procedury, o których powinno być w Twoim projekcie budowlanym i do których powinien się stosować wykonawca. To, że komuś pęka sufit w budynku ze stropem Teriva, to znaczy tylko tyle, że u niego to się dzieje i prawdopodobnie zostało coś źle wykonane – nie jest to wina samej technologii.

To samo zresztą dotyczy takiego przekonania, że budynek pracuje, więc musi pękać. Niektórzy twierdzą, że dwa lata po zamieszkaniu mogą się pokazać rysy na ścianach. Pękający tynk, bo na szczęście konstrukcja zwykle jest nienaruszona, świadczy o tym, że na przykład budynek może nierównomiernie osiadać, być może została źle zagęszczona pospółka, być może były wykonane jakieś inne błędy już na etapie fundamentu. Czy musi pękać tynk w nowo wybudowanym budynku?? Absolutnie nie musi, tylko znowu wymagana jest staranność i przy projekcie budowlanym, i przy wykonawstwie.

Kolejne takie błędne przekonanie, że ściany oddychają. Niektórzy twierdzą, że pewne materiały budowlane są lepsze, bo powodują pewien mikroklimat w domu, ściany oddychają i jest po prostu lepiej, jest zdrowiej. To jest mit. Ściany nie oddychają, nie mają płuc, nie transportują powietrza z wewnątrz domu do zewnątrz. Za prawidłowy obieg powietrza odpowiada wentylacja, a nie materiał budowlany. Materiał budowlany jest materiałem konstrukcyjnym i ważne jest to, żeby on spełniał normy różnego rodzaju, ale on nie odpowiada za to, czy będziesz miał w domu mniejszą czy większą wilgoć, czy będzie zdrowiej i tak dalej. I też oczywiście pytanie, co znaczy zdrowiej, tak? Niektórzy mówią, żebyś użył jakichś materiałów, to będzie zdrowiej. Czyli co, jak użyjesz innego materiału, to będzie co, mniej zdrowo? To są kolejne jakieś przekonania, kolejne mity, z którymi też staram się na moim blogu walczyć.

Dodam oczywiście, żeby nie było żadnych wątpliwości, że tak naprawdę nie powinniśmy zmieniać niczego podczas budowy. Jeżeli ktoś Ci proponuje jakąkolwiek zmianę, na przykład materiału budowlanego, to powinieneś iść do projektanta, aby z nim porozmawiać, aby on taką zmianę zaakceptował. A najlepiej byłoby już na etapie projektu budowlanego mieć wszystko ustalone, tak żebyś mógł spokojnie wszystkim odpowiadać, że  wszystko jest dobrze, niczego nie zmieniam, wszystko jest zgodnie z projektem budowlanym. O tym mówiłem już nie raz, tylko tak jakby w ramach wyjaśnienia, żeby nie było żadnych wątpliwości.

Czujnym trzeba być zawsze. Jeżeli kupujesz jakiś materiał w hurtowni budowlanej, to sprzedawca może zacząć Cię przekonywać do zakupu czegoś innego. Użyje pewnie argumentu, że produkt A jest lepszy, inwestorzy go kupują, chwalą go, jest po prostu super, niezniszczalny, a ten produkt B, co chcesz kupić, no zdarzały się reklamacje i go nie poleca. Aż chce się uwierzyć, że on po prostu taki dobry człowiek chce Ci pomóc, tylko jak pójdziesz do drugiej hurtowni, to ten drugi powie to samo, tylko zamieni produkty miejscami i będzie chwalił produkt, który był krytykowany w pierwszej hurtowni, a krytykował produkt, który był chwalony w pierwszej hurtowni.

Nie wierzymy w takie rzeczy. Każdy ma jakieś normy do wyrobienia, każdy chce sprzedać produkty. Sprzedawca może chce sprzedać produkt, który zalega. Być może się kończą jakieś terminy ważności. W związku z tym bądźmy konkretni, oczekujmy konkretnych odpowiedzi na pytanie: „okej, dlaczego ten produkt jest lepszy, a nie ten, rozumiem, że pan ma dużo reklamacji z tego powodu, ale proszę o jakiś link do badań, jakieś źródła tych informacji, o których pan mówi„, ponieważ jeżeli ktoś Ci mówi, że „wszyscy mówią, że…” to jest dowód anegdotyczny, a nie prawdziwy dowód, to nie jest żaden argument. To są jakieś przekonania sprzedawcy lub sprzedawca po prostu kłamie, aby dany produkt Ci sprzedać.

Ktoś Ci może powiedzieć, że o, kupujesz na przykład drewno na więźbę dachową i szukasz drewna sezonowanego. Drewno sezonowane na pewno gdzieś długo schło i jest to drewno w sam raz na Twoją więźbę. Tymczasem słowo sezonowane nie ma żadnego znaczenia, ważna jest wilgotność drewna. W związku z tym jeżeli ktoś Ci proponuje jakieś drewno, zbadaj jego wilgotność. Jeżeli nie wiesz jak, a pewnie nie wiesz, to oczywiście porozmawiaj z Twoim sojusznikiem, czyli kierownikiem budowy.

Może gdzieś usłyszeć, że mata z jakiejś tam super wełny o grubości jednego centymetra zastępuje dwadzieścia centymetrów wełny mineralnej. To jest oczywista bzdura, o tym kiedyś pisałem na blogu. Nie ma takiej możliwości, żeby materiał dwudziestokrotnie cieńszy miał takie same parametry izolacyjne, jak na przykład wełna czy też styropian.

Cóż, trzeba być krytycznym. Być może spotkałeś się z reklamą różnych urządzeń, które po włożeniu do gniazdka spowodują, że będziesz miał dwa razy mniejsze rachunki za prąd. Wow! Albo są jakieś super urządzenia, które po włożeniu do gniazda zapalniczki w samochodzie, obniży spalanie o 15%. Nic, tylko kupować! Mam nadzieję, że dla Ciebie to są oczywiste bzdury, ale są niestety osoby, które się na to nabierają, które nie są krytyczne, które wysłuchują takich reklam i bezkrytycznie kupują takie rzeczy.

Widzę to często na różnych forach audiofilskich.

Sam lubię dobrą muzykę, lubię ją słyszeć głośno i wyraźnie i widzę, że osoby, które chcą tego samego, ale nie są uzbrojone w wiedzę, trochę nabierają się na opisy pewnych magicznych urządzeń, które nie mają prawa działać. Dam kilka przykładów, bo na potrzeby tego podcastu odświeżyłem sobie pewne recenzje różnych produktów i tak możesz na przykład kupić specjalną ściereczkę do czyszczenia płyt CD, która poprawia wrażenia odsłuchowe za jedyne 200 złotych. Możesz kupić  generator jonów do poprawy brzmienia i obrazu płyt CD i DVD. Generator jonów. Aż przeczytam kawałek opisu: „Jeśli po prostu ustawisz i włączysz urządzenie w pokoju odsłuchowym, wydzielane jony oczyszczą powietrze, dzięki czemu FALE AKUSTYCZNE, ALE RÓWNIEŻ OBRAZ, BĘDĄ SIĘ PRZEMIESZCZAŁY BARDZIEJ PŁYNNIE, co oczywiście będzie miało wpływ na poprawę jakości.” 🙂

Oczywiście są to bzdury. Słucham muzyki, mam pewną wiedzę teoretyczną na temat tego, jak powstaje dźwięk, no, ale jeżeli ktoś takiej wiedzy nie ma, a jednocześnie chce mieć w domu coś fajnego, to takie recenzja mogą być dla niego przekonujące. Prawda jest taka, że gdyby nie było ludzi, którzy kupują dziwne rzeczy za chore pieniądze, to by nie było takich produktów w sprzedaży.

Mówiłem nie raz, że cena nie zawsze idzie w parze z jakością. To, że coś jest drogie, nie znaczy, że będzie dobre. To, że coś jest tanie, nie znaczy, że jest to złe. Niektóre produkty audiofilskie są tego  najlepszym przykładem. Możesz kupić naprawdę drogie rzeczy, które po prostu nie działają.

Widziałem już bardzo dużo urządzeń, w tym jakieś specjalne żarówki, które poprawiają odsłuch w Twoim pomieszczeniu, jakieś rzeczy, które powinny spowodować według opisów na tych stronach, że – cytat – „Instrumenty będą ułożone warstwami od frontu do tyłu, zupełnie jakby były zmasterowane w taki sposób. Muzyka nie jest już przypięta do zestawów głośnikowych, a scena dalece wykracza poza same głośniki”. Nic tylko kupować 😉 Podejrzewam, że właśnie tak to działa: ktoś chce poprawić sobie dźwięk w swoim domu, czyta recenzje różnych produktów, widzi wysoką cenę i myśli sobie „no nie no, gdyby to by było oszustwo, gdyby to nie działało, to cena byłaby niska, a skoro jest tak wysoka, to to musi działać”.

Niestety nie.

Trochę popłynąłem z dygresją więc żeby mój podcast był przydatny 🙂 – jeżeli myślisz o tym, aby w domu odtwarzać muzykę dobrej jakości, no to oczywiście zainwestuj w dobry sprzęt. Myślę, że na początku nie trzeba inwestować niewiadomo jakich pieniędzy, kilka tysięcy złotych na system nagłośnieniowy powinien wystarczyć aż nadto. Natomiast dopracuj akustykę swojego pomieszczenia. To jest to, czego nie kupisz w pudełku. Każde pomieszczenie jest inne i każde pomieszczenie wymaga innych działań, aby muzyka w nim dobrze grała. Być może trzeba będzie coś wygłuszyć, aby fale dźwiękowe nie rozchodziły się po całym pomieszczeniu. Być może trzeba będzie zastosować pułapki basowe. Każde pomieszczenie jest inne. To jednak nie przeszkadza firmom sprzedawać różnych „magicznych” urządzeń, które niby działają niezależnie od źródła dźwięku, i tego, w jaki pomieszczeniu się znajduje.

Płynie z tego niestety taki wniosek, że przed budową domu musisz coś o tej budowie wiedzieć. Nie możesz być laikiem, bo jeżeli nic nie będziesz wiedział o budowie domu, to będziesz mało odporny na różne pomysły sąsiadów, znajomych, wykonawców. Twoją obroną jest wiedza. Im więcej będziesz wiedział o budowie domu, o procesach technologicznych, o fizyce budowli, tym lepiej będziesz rozmawiał z wykonawcami i innymi uczestnikami procesu budowlanego, i tym będziesz miał lepsze argumenty, tym bardziej będziesz odporny na głupie pomysły co niektórych.

Aby to wszystko było możliwe, musisz mieć takie wewnętrzne przekonanie do tego, że to ma sens, musisz mieć taką ciekawość tego, jak budowa domu wygląda. Staram się na blogu pisać artykuły w sposób zrozumiały i postawiłem sobie za cel, aby w prosty sposób opisywać każdy aspekt budowy domu, nie chodzić na skróty, ale jeżeli coś wyjaśniam, to opisuję dlaczego tak, a nie inaczej. To powoduje, że niektóre artykuły piszę po parę tygodni, bo chcę bardzo temat wyczerpać, ale chcę pokazać, że nawet ja, wiedząc pewne rzeczy o budowie domu, do pewnych artykułów muszę się przygotowywać dość długo, ponieważ dopiero jak zaczynam sobie zadawać pytania, a zadaję sobie pytania, bo jestem pewnych rzeczy ciekawy, to okazuje się, że odpowiedzi wcale nie są takie oczywiste, więc drążę temat. Im więcej tematu podrążę, tym więcej wiem, tym kolejny temat jest trochę łatwiejszy, więc taka ciekawość jest chyba niezbędna do tego, aby budowa domu szła jak z płatka.

Nie lubię polityki. Lubię matematykę.

Teraz będzie nieco osobiście, bo jak sięgam pamięcią, miałem taką ciekawość świata chyba od zawsze. Zawsze lubiłem matematykę, lubiłem dodawać, mnożyć, dzielić, liczyć, uwielbiałem, kiedy wynik wychodził zgodny z oczekiwaniami. Pamiętam do tej pory, jak w podstawówce chyba kilka godzin siedziałem nad tym, aby udowodnić twierdzenie Pitagorasa, tak żeby rzeczywiście wytłumaczyć innej osobie, dlaczego suma kwadratów przyprostokątnych równa się kwadratowi przeciwprostokątnej. Uwielbiałem książki takie jak „Śladami Pitagorasa” i „Lilavati”, zresztą rewelacyjne publikacje, zawierające różnego rodzaju zagadki logiczne, polecam każdemu.

Chyba miałem te książki po moim ojcu albo i dziadku, no w każdym razie spędziłem nad nimi chyba wiele miesięcy. Chyba dlatego w trakcie rozmów nie przyjmuję niczego na wiarę, a oczekuję danych i zadaję dużo pytań.

I dlatego unikam dyskusji politycznych, bo podczas rozmowy o polityce nie ma zazwyczaj mowy za bardzo o argumentach, tylko każdy ma swoje przekonania, które tkwią w człowieku kilkanaście lat albo i dłużej. Nikt nie rozmawia z drugą osobą na tematy polityczne po to, żeby dowiedzieć się czegoś nowego, tylko po to, żeby wygłosić swoją opinię, nawet pokłócić się trochę i iść dalej. I dla mnie rozmowy o polityce są po prostu stratą czasu, rozmowy o polityce nie rozwijają.

Mam jeszcze bardzo ważną radę, abyś spojrzał krytycznie na siebie. Wiesz, no nie znamy się, ale jednak ktoś wierzy w te wszystkie audiofilskie rzeczy, ktoś wierzy w lewoskrętną witaminę C, ktoś twierdzi, że wszystkie szczepionki są złe i że to jest w ogóle spisek firm farmaceutycznych. Znam dobrego elektryka, który wierzy w to, że Ziemia ma 6000 lat! Naprawdę! No to nawet nie wiem, jak to skomentować, ale są ludzie, którzy wierzą w to, że Ziemia jest płaska, ktoś wierzy w działanie homeopatii i tak dalej, i tak dalej.

Są pewne przekonania, w których tkwimy i być może jesteś osobą, która także tkwi w jakimś błędnym przekonaniu. Ba, ja także sobie zdaję sprawę z tego, że jakieś moje przekonanie może być błędne, dlatego zawsze czekam na jakiś krytyczny komentarz, który pokaże mi, że z czymś nie miałem racji.

Zależy mi na tym, abyś spojrzał krytycznie na siebie, bo jeżeli będziesz uważał, że zawsze masz rację, to siłą rzeczy będzie Ci po prostu trochę trudniej, nie tylko podczas budowy, ale przede wszystkim podczas takiego zwykłego życia. I aby to trochę zobrazować, dwa przykłady.

Jeden przykład dotyczy mojej znajomej, tłumaczki przysięgłej, która miała łeb na karku, zarabiała duże pieniądze, dużo inwestowała, było bardzo fajnie. Pewnego dnia zadzwoniła do mnie, że jest taki fajny produkt inwestycyjny i chciałaby, żebym udał się na spotkanie. Spytałem ją, co to za produkt, co to za firma. Zacząłem o niej czytać i już wiedziałem, że jest to po prostu zwykła piramida finansowa. Zadzwoniłem do mojej znajomej, chciałem ją przekonać, że to, co mi proponuje, to trochę nie ma sensu. Byłem delikatny, ale okazało się, że znajoma jest tak święcie przekonana, że to jest dobry interes, że nie dało rady ją przekonać. Wiedziałem, że nie chce mnie oszukać, ale była tak nakręcona na tę inwestycję, że nie dało się jej przemówić do rozsądku.

W związku z tym, postanowiłem się na to spotkanie wybrać. Co lepiej przekona ją, że nie ma racji, jak przedstawienie przeze mnie dobrych argumentów? Na spotkaniu byłem ja, była znajoma i miły pan, dobrze ubrany, dobrze skrojona marynarka, który ją do tego interesu wciągnął.

No i pan zaczął objaśniać, jak to wszystko działa, że są jakieś produkty inwestycyjne, coś tam się kupuje, jakaś prowizja gdzieś tam przechodzą z ręki do ręki i że jak ja w to wejdę, to będę zarabiał pieniądze. No to ja zacząłem pytać okej, ale w jaki sposób, gdzie te pieniądze są, kto te pieniądze stworzył? I wyjaśnia mi, że ktoś coś kupuje, 10% z tego idzie do drugiej osoby, potem jakieś pieniądze idą do trzeciej osoby. Tłumaczył to naprawdę zgrabnie, tak jakby już to ćwiczył setki razy, bo na pewno setki razy ćwiczył, no ale dalej nic nie rozumiem i nie wiem, w jaki sposób będę na tym zarabiał. Proszę o wytłumaczenie mechanizmu, proszę o wyjaśnienia. Dlaczego ja mam dostawać za coś takiego pieniądze? Czyje są to pieniądze? Jak to działa? I po pięciu minutach rozmowy było widać zrezygnowanie na twarzy miłego pana, bo już widział, że frajera nie znalazł.

Powiedział mi dosłownie tak: „ja nie wiem, jak to działa, ale to działa”. Argumenty mu się tak jakby wyczerpały. 🙂 Niestety moja znajoma, mimo że była świadkiem tej dyskusji, była świadkiem tego, jakich argumentów używam i jakich marnych argumentów używa strona przeciwna, dalej była przekonana, że ta druga strona ma rację, a to ja się mylę. Nie była wystarczająco krytyczna w stosunku do tej inwestycji. Niestety straciła na tym pieniądze…

Nic nie mogłem więcej zrobić, ja mam czyste sumienie. Chcę pokazać tą krótką, przykrą historyjką, że każdy może gdzieś kiedyś się na coś naciąć i ważne jest, żeby mieć oczy szeroko otwarte na co dzień.

Zadanie / gra

Jest takie fajne zadanie, dzięki któremu możesz się przekonać, czy jesteś odpowiednio krytyczny względem swoich przekonań. Jeżeli masz taką możliwość, to daj do posłuchania (przeczytania) dalszy fragment znajomemu, niech to zadanie zrobi na Tobie.

Ja to zadanie zadałem kilku znajomym i tylko jedna osoba to zadanie wykonała prawidłowo. To jest naprawdę ciekawe, szczególnie że to zadanie jest dosyć proste, jak się przekonasz.

Uwaga, zadanie.

Wyobraź sobie, że mam w głowie pewną formułę, pewną zasadę i według tej formuły wpisuję Ci na kartce trzy liczby. Te trzy liczby są zgodne z tą wymyśloną przeze mnie formułą/zasadą.

Na przykład wpisałem na kartce liczby 1, 2 i 3.

Twoim celem jest odgadnięcie mojej zasady. Masz tylko jedną możliwość podania jej treści, nie możesz strzelać w ciemno. Możesz tylko raz powiedzieć „Twoja formuła brzmi tak i tak, czy to się zgadza?”.

(Przykładowe formuły: „Wszystkie liczby są parzyste”, „Wszystkie liczby są dodatnie”, „Kolejna liczba jest o jeden większa od poprzedniej”)

Jak możesz tą zasadę odkryć? Musisz na kartce wpisać trzy inne liczby i zapytać mnie, czy one są zgodne z tą moją formułą. Liczby możesz wpisywać ile razy tylko chcesz i pytać także możesz ile razy chcesz: natomiast tylko raz możesz spróbować odgadnąć brzmienie formuły.

Przykładowo wpiszesz na kartce liczby 4, 5, 6.

Odpowiadam, że Twoje liczby są zgodne z moją formułą. Wpisujesz zatem 7, 8, 9, aby ją sprawdzić, a ja mówię, że te liczby także są zgodne z tą formułą.

No to Ty mówisz „super, świetnie, w takim razie Twoją formułą jest to, że każda kolejna liczba jest większa o jeden od poprzedniej!„.

Czy to jest dobra odpowiedź? Nie. Nie sprawdziłeś innych możliwości. Byłeś przekonany, że każda liczba jest większa o jeden od poprzedniej, ale tego nie zweryfikowałeś.

To zadanie często pokazuje, że brakuje nam krytycznego spojrzenia na udzielone odpowiedzi oraz nie zdawanie sobie sprawy z tego, że jest się w błędzie.

Ja najczęściej zadawałem zagadkę pokazując liczby 2, 4 i 8.

Na początku znajomi odpowiadali: „A 4, 8, 16„? Mówiłem, że to jest zgodne z moją formułą (zaraz ją poznasz!). Dobra, a 10, 12, 14? Odpowiadałem, że także jest to zgodne z formułą.

W tym miejscu połowa znajomych się zatrzymywała i mówiła, że formuła brzmi tak, że wszystkie liczby są podzielne przez dwa. Część znajomych jeszcze chciała to sprawdzić i wpisywała na przykład 1, 2, 3. Ja mówiłem, tak, jak najbardziej, to jest zgodne z moją formułą. No dobra, a 5, 100, 400? Mówię tak, to jest zgodne z formułą. I kolejni znajomi mówili aha, no okej, w takim razie Twoją formułą jest to, że wszystkie liczby są większe od zera. Ja mówię, no nie, tak nie jest.

Chyba tylko jedna osoba odkryła, że rozwiązanie tej formuły jest następujące: każda kolejna liczba musi być większa od poprzedniej. Tylko tyle. Nikt ze znajomych w ramach sprawdzenia nie podał na przykład wartości ułamkowych. Chyba dwie osoby podały wartości ujemne. Nie drążyły tematu odpowiednio.

(Wystarczyło nawet podać liczby 3, 2, 1, aby się dowiedzieć, że te liczby nie są zgodne z wymyśloną formułą)

I wiem, że to jest takie zadanie śmieszne, może nawet trochę naiwne, ale jakoś mi to utkwiło w pamięci, że to zadanie pokazuje dopiero, jak łatwo nam ulec swoim przekonaniom, jak bardzo łatwo nam uwierzyć w to, że mamy rację i nie drążymy tematu nawet tam, gdzie powinniśmy, tam, gdzie zasady są jasne.

Zasada była przecież bardzo prosta, możesz tylko raz zadać to pytanie na temat formuły, czy ta formuła brzmi tak i tak, i tak. Nie było żadnego ograniczenia, jeżeli chodzi o to, ile liczb pokażesz na kartce. Mogłeś to robić godzinami tak naprawdę, zanim tej formuły nie odkryjesz, tymczasem najwięcej osób kończyło po trzecim i czwartym razie, po dwóch minutach, bo byli przekonani, że znają odpowiedź.

Tak więc jeżeli teraz słucha mnie Twój znajomy albo ktoś z rodziny, napisz na kartce 2, 4, 8, pamiętaj, że Twoja formuła brzmi tak, że każda kolejna liczba jest większa od poprzedniej i zagraj w tę grę według reguł, o których powiedziałem. Jestem bardzo ciekawy jej wyników. Oczywiście możesz wpisać inne liczby i ustalić inną zasadę – wolny wybór 🙂

PODSUMOWANIE PODCASTU

W ramach podsumowania pamiętaj, żeby być krytycznym. Pamiętaj, żeby oczekiwać danych, faktów, liczb i tak dalej. Każdy się może mylić. Ktoś może nie mieć aktualnych informacji. Są osoby, które dalej są pewne, że Pluton jest planetą. Są osoby, które wierzą, twierdzą, że Wielki Mur jest jedyną konstrukcją widoczną z kosmosu. Jest wiele błędnych przekonań, które krążą wśród wszystkich ludzi, także wykonawców, także projektantów, także kierowników budów.

Budowa domu jest trudna. Aby poznać wszystkie aspekty budowy domów, trzeba byłoby spędzić, na nauce kilkadziesiąt lat. Nigdy nie jest tak, że wszyscy wiedzą wszystko. Projektant wie dużo o swojej działce, ale nie wie pewnie sporo rzeczy na temat wykonawstwa. Kierownik budowy niekoniecznie zna przepisy związane z usytuowaniem budynku na działce. Każdy coś wie, nikt nie wie wszystkiego. Najgorzej jest wtedy, kiedy ktoś wykracza poza swoje kompetencje i wychodzi z założenia, że dalej jest ekspertem, co obserwujemy czasami w telewizji. Zapraszają celebrytów, którzy wypowiadają się na bardzo ważne kwestie, jak na przykład kwestie medyczne. To nie powinno w ogóle mieć miejsca.

Bądźmy krytyczni, także jeżeli chodzi o nasze przekonania. A jeżeli nie zgadzasz się z czymkolwiek, o czym dzisiaj mówiłem, zostaw komentarz na moim blogu i daj mi możliwość odparcia Twoich argumentów lub daj mi możliwość zgodzenia się z Tobą.

Przypominam dla osób, które śledzą mnie poza blogiem, jak wpiszesz w wyszukiwarkę „Jak Się Wybudować I Nie Zwariować”, tam znajdziesz mnóstwo informacji na temat, no chyba każdy na temat budowy domu. Przypominam także, że całkiem niedawno miała premierę moja książka, drugie wydanie mojej książki, dokładnie rzecz biorąc, w której opowiadam o tym, jak do budowy się przygotować, jak kosztorysować pracę, jak znaleźć wcześniej w ogóle działkę, jak rozmawiać z wykonawcami, z projektantem, z kierownikiem budowy. No sporo stron, dużo cennych rad.

Bardzo się cieszę, że tą książkę wydałem. Bardzo się cieszę, że podczas przedsprzedaży, kiedy książki jeszcze nie było w sprzedaży, sprzedałem kilkaset egzemplarzy mojej książki, tak więc dziękuję wszystkim za zaufanie. Dziękuję za wszystko, za wsparcie. Wiele projektów mam jeszcze w przygotowaniu. Teraz, chcąc, nie chcąc, trochę mam więcej czasu wolego, więc mam nadzieję, że tych projektów będzie coraz więcej zrealizowanych. Nowe filmy na YouTube (zapraszam na kanał) i gdzieś tam powoli się pisze druga książka, ale nie mówię o żadnej dacie wydania, bo jestem przekonany, że najwcześniejsza data, którą mógłbym sobie wymarzyć, to jest Gwiazdka, ale Gwiazdka przyszłego roku. 🙂

Tak więc jeszcze raz wielkie dzięki. Dawno nie było tak, że mi głos wysiadł, więc może już się pożegnam. I życzę Wam miłego dnia lub miłego wieczoru. Pozdrawiam serdecznie, Sławek Zając, Jak Się Wybudować I Nie Zwariować.

 

0 Udostępnień