0 Udostępnień

Zanim wbijemy pierwszą łopatę na budowie domu, to konieczne jest wyznaczenie miejsca na działce, gdzie należy kopać.Pomoże nam w tym oczywiście geodeta.

W tym podcaście omawiamy w jaki sposób powinna wyglądać współpraca z geodetą już na samym początku budowy.

Artykuł jest zapisem podcastu. Dostosowaliśmy go do lepszego czytania. Możesz również posłuchać rozmowy, klikając w poniższy obrazek.

 

 

[SŁAWEK] Cześć wszystkim! To kolejny podcast z cyklu „Dylematy Budowlane”, który ukazuje się w każdy wtorek o godzinie 19. Dzisiejszy temat to usługi geodezyjne, w tym tyczenie budynku.

Po co geodeta na budowie?

[SŁAWEK] Przechodzimy do, wydaje mi się, krótkiego tematu. Mianowicie: po co nam geodeta na budowie, co on ma w ogóle zrobić i kiedy go na nia zaprosić?

[KRYSTIAN] Geodeta na budowie jest potrzebny jeszcze przed jej rozpoczęciem, na etapie projektowania, czyli podczas wykonywania mapy do celów projektowych. Tutaj różnie bywa, bo czasami inwestor załatwia to samodzielnie, a czasami robi to geodeta współpracujący z architektem. W związku z tym inwestor niekoniecznie ma z nim styczność już na etapie projektowania, ale geodeta jest wtedy już potrzebny. To jest pierwszy krok, w którym wchodzi on w nasz proces inwestycyjny.

Wytyczenie budynku na działce

Drugim krokiem, a dla niektórych inwestorów pierwszym, jeśli wcześniej wszystko załatwiał architekt, jest geodeta, który wytycza budynek na działce. I tutaj mam pierwszą podpowiedź. Moja rada jest taka, żeby jeśli już nawiązujemy współpracę z jakimś specjalistą, to najlepiej wybrać tego samego, który tworzył mapę do celów projektowych. On już zna teren, zna działkę, pobrał wcześniej z Urzędu Geodezji wszystkie niezbędne dokumenty. Powinno to pójść mu sprawniej i szybciej.

[SŁAWEK] Tyczenie polega na tym, abyśmy wybudowali dom tam, gdzie chcemy – tak w wielkim skrócie. W związku z tym geodeta za pomocą swoich narzędzi wyznacza na przykład narożniki naszego domu i przekazuje to na teren, wbijając ławy ciesielskie.

Moja wskazówka jest taka: mieliśmy już za dużo sytuacji, że specjalista nieprawidłowo wytyczył budynek. Przykładowo metr za bardzo w jedną stronę albo za blisko ogrodzenia. Znam trzy albo cztery przypadki, gdzie już były fundamenty, a ani on, ani kierownik budowy, ani wykonawca tego nie zauważyli.

O ile przesunięcie o metr być może nie jest problematyczne, to znam sytuację, w której budynek był za blisko granicy działki. Niestety rozpoczęto budowę niezgodnie z przepisami, ponieważ według nich budynek miał być oddalony na cztery metry, a geodeta wytyczył go w odległości trzech metrów.

Moja rada jest taka, aby zaangażować kierownika budowy, który sprawdzi, czy wszystko jest dobrze wytyczone. My sami możemy nawet za pomocą najprostszej miarki sprawdzić, czy geodeta się gdzieś nie pomylił.

[KRYSTIAN] Trzeba wyjaśnić, że geodeta ma za zadanie przenieść to, co jest na rysunku, na planie zagospodarowania terenu – jeden do jednego w teren. I to jest jego zadanie, które powinien wykonać maksymalnie dokładnie.

W dzisiejszych czasach techniki geodezyjne oraz urządzenia pozwalają na przenoszenie tego z dokładnością centymetrową, jeśli nie mniejszą. Przesunięcie jednego metra to naprawdę bardzo dużo. Zdarzają się przypadki, gdzie z różnych powodów, na przykład zachowania odległości od granic, od innego budynku, od lasu, budynek został zaprojektowany dokładnie tam, gdzie musi się znaleźć na działce. Geodeta musi go więc dokładnie tam wytyczyć, czyli przenieść wymiary z projektu na działkę, aby nie było później problemów na etapie odbioru budynku.

Takie sytuacje się zdarzają – również spotkałem się z tym, że doszło do pomyłki. Przesunięcie o jeden metr to bardzo dużo, ale zdarzają się też pomyłki o kilka centymetrów. Widziałem tyczenie tego samego geodety dzień po dniu i była różnica pięciu centymetrów w przesunięciu.

Jeśli budujemy w miejskiej, dość ciasnej zabudowie, gdzie mamy ustalone odległości od innych budynków, to te pięć centymetrów zaczyna robić różnicę.

[SŁAWEK] Czasami projekt jest na styk. Nie może być przesunięty nawet o dwa centymetry, bo jeśli działka jest mała, to każdemu zależy na tym, żeby maksymalnie wykorzystać powierzchnię do zabudowy.

Pierwsza rzecz: co to są ławy ciesielskie? Jak to wszystko wygląda w naturze? Kto to wbija?

Ławy ciesielskie – co to jest i kto je ustawia?

[KRYSTIAN] Jeśli chodzi o samo tyczenie, geodeta nie będzie rysował nam linii na działce, na trawie, gdzie ten budynek się znajdzie, tylko wyznacza to w inny sposób. I właśnie do tego służą tak zwane ławy ciesielskie. Wiadomo, że w miejscu, gdzie stanie budynek, najpierw zostaną wykonane fundamenty. Teren, nawet gdyby geodeta na nim cokolwiek narysował czy wbił palik w tym miejscu, zostanie usunięty i zrobiony wykop. Tam nic nie można zaznaczyć, bo zaraz zniknie.

Dlatego stosuje się ławy ciesielskie, ławy drutowe, które są taką ramką złożoną z dwóch słupków i poziomej deski, wbitej w ziemię na kilka metrów poza obrysem planowanego wykopu. Na tych ławach właśnie zaznacza się miejsca, gdzie przechodzą osie lub krawędzie ścian. To jest kolejna informacja, do której zaraz dojdziemy.

Jeżeli każdy spojrzy samodzielnie na swój projekt budowlany, znajdzie tam na przykład na rzucie fundamentów rysunek, w którym widać ściany, obrysy ścian, ale w środku ścian idzie taka przerywana linia – kreska, kropka. Jest to właśnie oś ściany fundamentowej. I te osie najczęściej właśnie wyznacza geodeta. Na ławach ciesielskich, w wyznaczonych miejscach, geodeta nabija gwoździki albo zaznacza kreski, po których będzie można rozciągnąć sznurek, symbolizujący właśnie tę oś ściany czy oś ławy.

Dzięki temu później wykonawcy mogą sobie do tych osi, już wyznaczonych i ustabilizowanych poza obrębem wykopu, odmierzać wszystkie potrzebne im wymiary: szerokości, grubości, odległości.

I tutaj jedna bardzo ważna uwaga: trzeba koniecznie uzgodnić z geodetą i z wykonawcą, żeby wszyscy mieli pełną świadomość, czy geodeta wyznaczył krawędź ściany wewnętrzną, zewnętrzną, z ociepleniem, bez ocieplenia, a może oś. Trzeba tego dopilnować, żeby nie doszło do sytuacji, gdy wykonawca myślał, że specjalista wyznaczył mu osie, a tak naprawdę wyznaczył krawędź zewnętrzną ściany fundamentowej. Wtedy mamy pomyłkę o kilkanaście centymetrów na każdej ścianie.

W tym momencie jest bardzo potrzebna koordynacja pomiędzy geodetą a wykonawcą lub też kierownikiem budowy, który będzie miał świadomość, co tam zostało tak naprawdę wyznaczone. Można to wszystko też poopisywać na ławach ciesielskich, żeby nikt podczas budowy nie miał żadnych wątpliwości, od czego i w którą stronę się mierzy.

[SŁAWEK] A propos liczby palików albo punktów – chyba najczęściej geodeci w cenie mają cztery punkty, czyli jeżeli masz dom na planie prostokąta, to cztery osie.

Ale jeżeli masz dom, na przykład o kształcie litery L, albo chciałbyś jeszcze wyznaczyć ściany wewnętrzne nośne, to wtedy oczywiście koszt będzie zapewne większy. Jak zwykle, cena jest rynkowa, a ceny za usługi geodezyjne są przeróżne i trzeba szukać.

Ile osi budynku należy wytyczyć?

[KRYSTIAN] Jeśli chodzi o to, ile osi jest potrzebne, to zwykle cztery to absolutne minimum. Dom na planie prostokąta będzie miał cztery osie, po jednej na każdej ze ścian.

Jeśli budynek jest bardziej skomplikowany, są dwie możliwości. Albo poproszenie geodety o wyznaczenie większej liczby osi, albo wykonawca będzie musiał samodzielnie odmierzyć osie od tych, które zostaną zaznaczone. Obydwie metody są dobre. Przy domach o naprawdę skomplikowanym kształcie niekoniecznie wszystkie osie są potrzebne, ponieważ czasami niektóre z nich to tylko przesunięcie sąsiedniej osi o kilkanaście centymetrów, na przykład żeby zrobić wykusz.

Z drugiej strony nie ma co oszczędzać, ponieważ jeśli dom ma skomplikowany kształt, wykonawca może się pomylić przy przenoszeniu dodatkowych osi. Trzeba to wypośrodkować, wybrać osie najważniejsze, najlepiej w porozumieniu z kierownikiem budowy, i wyznaczyć te najważniejsze – minimum cztery lub kilka więcej.

[SŁAWEK] Nawet jeżeli masz wyznaczoną oś ściany wewnętrznej w domu, to także ponawiam propozycję, żeby sprawdzić, co zrobił geodeta. Mam sytuację z budowy, która jest daleko ode mnie. Inwestor chciał sobie ułatwić życie i poprosił go, aby wyznaczył właśnie ścianę wewnętrzną.

Skoro tak została wyznaczona, to tak została wymurowana. Niestety jest przesunięta o 10 cm, co powoduje, że kuchnia jest za mała, a już planowana zabudowa musi ulec zmianie, bo po prostu się nie mieści. Brakuje tych kilku centymetrów.

A propos tego, że mieliśmy nie narzekać w tym podcaście, zaczynamy od tego, że jednak trzeba na to uważać.

[KRYSTIAN] To też nie jest skomplikowana sprawa. Jeżeli ławy ciesielskie są wyznaczone, to wystarczy wziąć miarkę samodzielnie lub też z kimś, zmierzyć odległość między osiami i porównać to z projektem. Jest to o tyle ważne, że jeśli nikt tego nie sprawdzi, a pojawi się błąd, to zostanie on wymurowany. Błąd będzie się ciągnął przez kolejne kondygnacje, a szkoda by było, bo to jest raptem 10–15 minut sprawdzenia. Później może to namieszać w układzie funkcjonalnym domu i w wielkości pomieszczeń.

Powiedz mi jeszcze – jak to jest z tym wbijaniem tych ław ciesielskich? Kto to powinien zrobić? Geodeta tyczy, ale kto zajmuje się chodzeniem z młotkiem i wbijaniem palików w ziemię?

[SŁAWEK] Spotkałem się z przynajmniej trzema różnymi rozwiązaniami. Jestem ciekawy, jak to jest u Ciebie.

Pierwsze rozwiązanie jest takie, że geodeta prosi, aby wykonawca był na miejscu, żeby po prostu on to wszystko zrobił. Nawet czasami geodeta ma paliki, ma deski, tylko usługa wbijania powinna być po innej stronie.

Czasami jest tak, że geodeta prosi inwestora: „Masz tutaj listę, kup tyle i tyle desek, przyjdź do mnie, przyjdź na działkę z młotkiem i mi pomóż”. A najczęściej spotykam się z tym, że ma swojego pomocnika, który po prostu wykonuje tę usługę.

Dlatego, gdy dzwonimy z zapytaniem o ofertę cenową, warto zapytać, kto odpowiada za zakup desek i palików oraz kto odpowiada za ich wbicie, bo to trochę tłumaczy różnice w cenach.

[KRYSTIAN] U mnie najczęściej jest tak, że geodeta ma kołki, które wbija w ziemię i robi to samodzielnie, żeby wyznaczyć sobie na przykład przecięcia osi lub tego typu punkty.

Jednak ławy ciesielskie i ich wykonanie są po stronie inwestora. Inwestor z kolei przenosi to na wykonawcę, ponieważ samodzielnie zwykle tego nie będzie robił. Oznacza to, że deski i robociznę zapewnia inwestor, a wykonuje to wykonawca. Geodeta natomiast na tych ławach precyzyjnie wszystko wyznacza i opisuje.

Poziom zero budynku – co to jest i dlaczego jest ważny?

[SŁAWEK] Mamy ławę, mamy poziomą deskę, która wyznacza co? Pytanie podchwytliwe.

[KRYSTIAN] Z jednej strony, poruszając się na tej desce w lewo lub w prawo, zaznaczamy położenie osi, o którym przed chwilą mówiliśmy. Z drugiej strony, ta pozioma deska może wyznaczać poziom zero, na przykład nasz poziom zero budynku.

[SŁAWEK] Poziom zero to wysokość, na której znajduje się wykończona podłoga na parterze. Ma to ogromne znaczenie, szczególnie jeśli działka jest nachylona, ale nawet gdy działka jest równa, to kwestia ta jest istotna, ponieważ zależy od tego, po ilu schodkach będziemy wchodzić do domu oraz na jakiej wysokości w ogóle będziemy mieszkać.

Zauważyłem, że bardzo często w projektach oczywiście jest poziom zero, ale nie był on z nikim konsultowany. Zaczynasz budowę, nie wiedząc, że to jest ważne. Ostatnio byłem na jednej, gdzie działka była nachylona na długości domu o, o ile pamiętam, 40 albo 50 centymetrów. Okazało się już po wykonaniu fundamentów, że niestety, o ile wejście do domu jest w porządku, to teren wchodzi na garaż, czyli teren jest wyżej od poziomu garażu. To jest absurd.

Okazało się, że projektantka nie spotkała się z inwestorami, a inwestorzy nie mieli prawa wiedzieć, że jest taki problem i taka konieczność. W efekcie trzeba było kombinować. Pomyślmy, jak chcemy wchodzić do domu, po ilu schodkach, i zobaczmy też, co jest w okolicy. Na przykład, jeśli sąsiad ma podwyższony teren, warto pewnie zbliżyć się do jego wysokości.

Jeżeli mamy jakąś drogę gruntową, która prawdopodobnie kiedyś będzie podniesiona i przekształcona w drogę asfaltową, to również warto mieć poziom zero trochę wyżej. Dzięki temu, gdy droga zostanie zrobiona, nie będziemy mieli domu poniżej poziomu drogi.

[KRYSTIAN] Dodałbym tu jeszcze coś wpływającego dużo bardziej na trwałość budynku. Mianowicie, każdy chciałby wchodzić do domu praktycznie bez schodków, wychodzić z tarasu prosto na piękny, zielony trawniczek. Życie pokazuje, że trawnik z biegiem czasu zaczyna się podnosić. Już po pierwszym roku, dwóch, może trzech, urośnie względem tego, co było pierwotnie wybudowane, o jakieś pięć centymetrów.

Druga rzecz, i jeszcze ważniejsza, jest taka, że każdy budynek, każdy teren wokół budynku, musi zapewniać odpływ wody opadowej z dala od ścian. Jeżeli zrobimy dom na płasko albo niefortunnie coś pójdzie nie tak i dom znajdzie się nawet w minimalnym dołeczku, to woda ma otwartą drogę, żeby zamiast uciekać od naszego domu, płynąć sobie pod niego.

To jest bardzo ważna sprawa. Należy projektować domy, a szczególnie poziom zero, w taki sposób, aby budynek znajdował się lekko ponad poziom terenu. Dzięki temu otaczający najbliższy teren możemy z niewielkim spadkiem od budynku ukształtować i umożliwić swobodny odpływ wody.

[SŁAWEK] Od ścian. Czyli takie na przykład 40 centymetrów, tak plus minus.

[KRYSTIAN] 40 centymetrów to już jest dosyć dużo. Myślę jednak, że 30 centymetrów – zależy także od ukształtowania terenu. Gdybyśmy mieli idealnie płaską działkę, to uważam, że poziom zero powinien być gdzieś między 20 a 30 centymetrów ponad poziomem terenu.

Tak bym to przyjmował jako bezpieczne minimum, aby móc ukształtować wszystkie spadki wokół budynku – na zewnątrz, z dala od niego.

[SŁAWEK] Dodam jeszcze, że jeżeli komuś zależy na tym, żeby z tarasu schodzić na równą działkę, to może to zrobić. Tylko po budowie domu teren będzie już jakoś ukształtowany. Na przykład przy tarasie będzie lekko wyżej, ale mówię — to dopiero po zakończeniu inwestycji.

Druga rzecz, również związana z określeniem wysokości, to kwestia wysokości, na której będzie wjazd do garażu. Przykładowo, jeżeli brama wjazdowa jest bardzo blisko, a poziom zero będzie dosyć wysoko, to wjazd będzie po prostu dość stromy. Może to przeszkadzać, a może nie, ale może być to jakiś kłopot. Warto przemyśleć obniżenie wjazdu do garażu o na przykład 20 cm, tak aby wjazd był bardziej płaski i wygodny.

Lepiej przemyśleć to teraz niż po zakończeniu kolejnego etapu budowy.

[KRYSTIAN] I jeszcze jedna rzecz dotycząca poziomu zero. Mówiliśmy, że będzie on zaznaczony na ławie ciesielskiej. Często, ale nie zawsze, robi się tak, że górny poziom ławy ciesielskiej, tej deski, jest tożsamy z poziomem zero. To jest jedna z metod i jest jak najbardziej w porządku, ale poziom zero powinien zostać wyznaczony jeszcze w innym miejscu, na jakimś innym stałym elemencie wokół budynku.

Na przykład na ogrodzeniu sąsiada, pod murówce ogrodzenia, czy na czymkolwiek, co jest stałe i co się nie ruszy przez cały okres budowy.

To jest bardzo ważna rzecz, bo jeżeli budujemy dom piętrowy albo dwupiętrowy, albo będą jakieś schodki, schody z dodatkowym spocznikiem, albo jeszcze będzie piwnica, to wtedy te poziomy są naprawdę bardzo ważne. Punkt zero będzie nam wyznaczał jeden stały poziom, od którego będziemy mogli mierzyć w górę i w dół wszystkie posadzki, stropy, schody i tym podobne elementy.

Jeżeli ten punkt stracimy w którymś miejscu, albo nam się przesunie, albo sami przesuniemy poziom zero, nagle okazuje się, że wszystkie wymiary, które były zaprojektowane, przestają odpowiadać rzeczywistości. Wtedy pojawiają się kłopoty, szczególnie na schodach. Jeżeli zmienimy jakąś wysokość, to zmienia się wysokość stopnia, może trzeba dodać jeden stopień albo odjąć jeden stopień, albo zmieni się wysokość, na jakiej będzie spocznik.

To wszystko jest bardzo ważne, żeby po prostu budować zgodnie z projektem, mieć ten poziom zero ustalony i stały. Wprowadzenie każdej zmiany oczywiście jest możliwe i da się to zrobić, ale generuje dodatkowe zamieszanie i ryzyko pomyłki na budowie. A takich budów, gdzie była lekka zmiana poziomu zero i potem posypały się wysokości wszystkich spoczników na schodach, znam kilka. To się zdarza, dlatego poziom zero jest ważny i należy go pilnować oraz odmierzać od niego wszystkie rzędne wysokościowe – te kluczowe. Nie od wcześniej wykonanej posadzki, nie od wcześniej wykonanych fundamentów, tylko zawsze od poziomu zero, bo inaczej może się coś rozjechać.

Typowe błędy przy ustalaniu poziomu zero

[SŁAWEK] Jak pamiętasz, w naszym kursie, pokazałem przykład pewnego projektu, który ma parę błędów właśnie związanych z tym, że była bardzo mała grubość styropianu posadzkowego. To jest pierwsza rzecz. Inwestor dopiero po wybudowaniu fundamentów zdecydował się, że jednak zmieni grubość styropianu i zwiększy ją dwukrotnie.

Po drugie, w projekcie też nie było przewidzianych sufitów podwieszanych, pomimo tego, że była przewidziana rekuperacja pod sufitem. Na projekcie nie było w ogóle mowy o suficie podwieszanym.

Okazało się teraz, że po podniesieniu poziomu zero, spowodowanym zwiększoną grubością styropianu, oraz po zmniejszeniu wysokości pomieszczeń z uwagi na sufit podwieszany, uzyskujemy wysokość około 2,40–2,50 m. Jest to nie tylko niezgodne z przepisami, ale po prostu w takim domu raczej nie będzie komfortowo.

Przy okazji podniesienia podłogi zmieniły się też schody, a wymiary schodów uległy zmianie, ponieważ wszystko się rozjechało. Trzeba było naprawdę się nakombinować, żeby to wszystko naprawić. Koszty oczywiście były bardzo wysokie.

Dlatego ustalając poziom zero, musimy wziąć pod uwagę nie tylko teren, ale też to, co w naszym projekcie jest uwzględnione – grubość styropianu, wylewki oraz docelowe wykończenie podłogi.

[KRYSTIAN] I tutaj, przy wylewce podłogowej i przy styropianie, warto pamiętać, że wylewka podłogowa na poziomie zero nigdy nie jest idealnie wykonana w poziomie. Zawsze ma swoje niedokładności rzędu 1, 2, 3, a nawet 4 centymetrów.

Czasami zaprojektowana grubość styropianu na 20 centymetrów może finalnie zmniejszyć się do 16, lub mogą zdarzyć się tego typu sytuacje. Dlatego zawsze trzeba mieć na uwadze pewną tolerancję dla wymiaru grubości wylewki oraz wysokości ostatecznego poziomu zero. Zmiany rzędu 2, 3, 4 centymetrów są niemalże standardem ze względu na dokładność wykonania warstw podłogi.

[SŁAWEK]  am wrażenie, że dzisiaj padło dużo konkretów, bardzo dużo porad. Czy mamy coś jeszcze?

Wpis geodety do dziennika budowy

[KRYSTIAN] Oczywiście, że mamy. Specjalnie zostawiłem ją na koniec jako wisienkę na torcie, czyli to, o czym wszyscy zapominają. Mianowicie, geodeta jako pierwsza osoba robi wpis w dzienniku budowy. To znaczy, jeżeli wytyczy budynek w terenie, należy mu podsunąć dziennik i powinien zrobić w nim wpis. O tym bardzo często się zapomina.

Dziennik budowy nie zając – nie ucieknie, można by zażartować, ale w praktyce bywa różnie. Później o tym zapominamy. Kierownik też zapomniał, więc wpisał się w tym miejscu, gdzie miał się wpisać geodeta. Później trzeba wcisnąć wpis geodety przed kierownikiem budowy, a tam jest tylko pół linii wolnego miejsca.

Albo śpieszymy się, a geodeta gdzieś wyjechał na wakacje i w momencie, kiedy jest nam potrzebny wpis, bo już chcemy złożyć dokumenty do odbioru budynku, jego nie ma. Najprościej jest po prostu, w momencie kiedy ten przyjeżdża na działkę, zabrać ze sobą dziennik budowy, nie zapomnieć o nim i podsunąć mu do podpisania.

To jest jego obowiązek, za to nie ma żadnej dodatkowej opłaty. On zrobi to w ciągu pół minuty i mamy temat załatwiony.

[SŁAWEK] Myślę, że o dzienniku budowy, o kierowniku oraz o tym, jak uzupełniać dziennik, to też będzie jakiś temat na podcast. Często zdarza się, że kierownik wpisuje się gdzieś tam, na przykład z datami wcześniejszymi, a to też tak nie powinno wyglądać. Powinno być zawsze na bieżąco.

Wtedy mamy pewność. Im dłużej interesuję się rynkiem budowlanym, tym częściej widzę różne spory, na przykład nawet w sądzie, które najprawdopodobniej wynikają z tego, że dziennik budowy jest nieuzupełniony albo zawiera błędne daty i nic się nie zgadza.

Dziennik powinien być odzwierciedleniem tego, co dzieje się na budowie. Powinien, a tak nie jest.

[KRYSTIAN] Ja wyczerpałem moją listę tematów do poruszenia, jeśli chodzi o geodezyjne tyczenie budynku. Nie wiem, czy ty jeszcze coś trzymasz w zanadrzu.

Jak zaoszczędzić na usługach geodezyjnych?

[SŁAWEK] Nic nie trzymam w zanadrzu. Porada tylko może na koniec taka, że jeżeli projektant organizuje wszystko, czyli wszystkie mapy, pozwolenia na budowę, usługi geodezyjne i tak dalej, to warto zobaczyć, czy na rynku nie znajdziemy czegoś taniej. Zdarza się bowiem, że projektant liczy sobie na przykład 2,5 tysiąca złotych, bo oczywiście bierze jakąś prowizję, a geodeta weźmie 800 złotych.

Często daję znać, żeby uważać na swoje pieniądze już od samego początku budowy. Wierzcie mi, na początku wydaje się, że 300 złotych w jedną czy w drugą stronę to nie ma znaczenia, bo przecież postawienie domu to pół miliona, milion i tak dalej. Jednak potem brakuje tych 500 złotych, a to jest wybór między kanapą trochę bardziej wygodną a mniej wygodną, między płytkami trochę ładniejszymi, a trochę brzydszymi.

I wtedy okazuje się, że mogliśmy przecież negocjować wcześniej.

[KRYSTIAN] Już wielokrotnie mówiliśmy o planowaniu. To faktycznie jest tak, że na początku wydaje się, iż budżetu jest dużo, a decyzji czy materiałów do kupienia są setki. Na każdym parę złotych robi tę oszczędność, jeżeli zależy nam na pilnowaniu budżetu.

[SŁAWEK] Kończymy dzisiaj chyba historycznie najkrótszy podcast – takie mam wrażenie. I dobrze. Jakiś podcast musi być najkrótszy, ale był konkretny, więc bardzo się cieszę.

[KRYSTIAN] W takim razie dziękujemy i zapraszamy za tydzień do kolejnego.

Trzymajcie się! Hej, hej, hej!

[SŁAWEK] Do usłyszenia!

0 Udostępnień