0 Udostępnień

Umowy o prace budowlane są idealnym przykładem na to jak czasami teoria rozmija się z rzeczywistością.

We wszystkich czasopismach branżowych oraz artykułach pisanych przez profesjonalistów z branży budowlanej zwraca się uwagę na to, że należy zawierać z każdym fachowcem kontrakt. „Podpisuj zawsze umowy, bo one zapewniają bezpieczeństwo!”. I tyle. Autorzy wychodzą z założenia, że jest to tak oczywista sprawa, że nie warto na ten temat się rozpisywać.

A jak to wygląda w praktyce?

Znam wielu znajomych, którzy zatrudnili specjalistów do wyremontowania mieszkania bez podpisania nawet najprostszej umowy. Nie znam też nikogo kto podpisał kontrakty ze wszystkimi rzemieślnikami podczas budowy domu.

Dlaczego aż tak bardzo boimy się papierkowej roboty?

W tym artykule chciałbym się rozprawić z mitami dotyczącymi umów na wykonanie robót budowlanych. Najpierw jednak wstęp 🙂

(Wszystkie cytaty umieszczone w artykule pochodzą z forum Muratora)

Po co komu kontrakt budowlany?

Umowa na działania budowlane jest dodatkowym zabezpieczeniem prawnym na wypadek różnych sytuacji, takich jak współpraca z nierzetelnym budowlańcem lub po prostu nieuczciwym fachowcem.

Dzięki niej możesz ustalić terminy rozpoczęcia i zakończenia zadań i egzekwować te zapisy. Jeżeli wykonawc jest profesjonalistą to nie będzie miał nic przeciwko podpisaniu kontraktu, a dobrze napisana umowa pozwala uniknąć wielu nieporozumień.

Przy podpisywaniu umów wychodzę z tego samego założenia, jak przy zapinaniu pasów.

Czy jest możliwe bezpieczne przejechanie 100000 km bez zapiętych pasów? Oczywiście, że tak. Jeżeli wszyscy uczestnicy ruchu zachowują się zawsze racjonalnie, kierowca jeździ bardzo bezpiecznie, a samochód jest bezawaryjny to jest to możliwe! Czy to jest jednak rozsądne?

Wystarczy jeden nierozsądny / pijany kierowca i tracisz zdrowie lub życie. Wystarczy jeden przypadek losowy – nie zamknięty szlaban, dziecko goniące za piłką, spadające drzewo – i koniec.

A jednak znam osobę, która nie zapina pasów jak jeździ po swojej miejscowości. Robi to tylko gdy wyjeżdża na dłuższe trasy. Czytałem też o osobie, która nie zapięła pasów, bo jechała do drugiego domu oddalonego o 300 metrów.

Wyjechał ktoś jej z podporządkowanej… Moja koleżanka też nie zapinała pasów – chwila nieuwagi i najechała na ciężarówkę, która się nagle zatrzymała. Dwa miesiące rekonwalescencji.

Teraz już zawsze zapina pasy. Mądry Polak po szkodzie.

I tak samo jest podczas realizacji – można zbudować dom bez kontraktów, tak jak można jeździć po świecie z niezapiętymi pasami. Wystarczy jednak jeden nierzetelny rzemieślnik, niekorzystna sytuacja i tracisz pieniądze, czas i nerwy.

MIT 1. Żaden specjalista nie podpisze umowy budowlanej

„Tam gdzie mieszkam mało kto podpisuje kontrakty, no chyba że jest jakaś zaawansowana praca i skomplikowana.”

Moi dobrzy znajomi stracili kilkanaście tysięcy złotych na współpracy ze stolarzem. Wziął zaliczkę, migał się, opóźniał i… rozpłynął się. Znajomi nie mieli umowy, nie mieli nawet żadnych danych tego człowieka. Na moje pytanie: „Dlaczego!?” też odpowiedzieli: „Przecież nikt kontraktów nie podpisuje!”.

Zbudowałem dom i podpisałem umowy ze wszystkimi budowlańcami. Podpisałem kontrakt na wykonanie nawodnienia i trawnika. Podpisałem umowę na wykonanie ogrodzenia.

W moim życiu wielokrotnie podpisywałem kontrakty z ludźmi z różnych branż i jest to zupełnie normalne dla obu stron. Owszem, niektórzy fachowcy są przyzwyczajeni do umawiania się na gębę. Ale jeżeli zleceniodawca jest stanowczy i powie, że warunkiem podjęcia zadań jest podpisanie dokumentu to rzemieślnik kontrakt podpisze.

A jeżeli nie będzie chciał to nie zaczynamy współpracy z taką osobą. Po co ryzykować?

MIT 2. Ten kto pracuje na czarno w robotach budowlanych niczego nie podpisze

„Dlaczego nie spisać kontraktu? Bo ogromna liczba budowlańców pracuje na czarno. Owszem, generalny wykonawca, duża firma, nie.”

„Przedstawiamy przaśną rzeczywistość, której specjalista raczej ucieknie niż podpisze coś czym można go szantażować przed US.”

Zgadza się. Są budowlańcy, którzy pracują na czarno. I zleceniodawca ma możliwość współpracowania z tymi budowlańcami, którzy na czarno nie pracują. Takich jest większość i to zwiększa szanse na dobrą współpracę.

Ale jest jak jest i nie ma co ukrywać, że ekipy pracujące na czarno oferują niższe wynagrodzenia więc jest to bardzo atrakcyjne dla osoby budującej dom. Ale działania na czarno nie oznaczają, że ma działać bez żadnego kontraktu!

Przecież nikt oprócz was (a przede wszystkim urząd skarbowy) nie będzie miał wglądu w tę umowę. Jeżeli rzemieślnik jest rzetelny to nie będzie miał nic przeciwko. Dlaczego miałby?

Czego się może bać? To, że budowlaniec nie odprowadza podatków to jego sprawa. Współpraca z tobą to zupełnie coś innego i musisz mieć na to papier.

Przy prostszych zadaniach możesz się nawet umówić, że kontrakt zostanie komisyjnie zniszczony po zapłacie za wykonane usługi (przy dłuższych warto mieć papier na wypadek usterek, które wyjdą już po rozliczeniu). Jeżeli fachowiec nie będzie chciał podpisać takiej umowy to… czy naprawdę chcemy współpracować z kimś, kto nie dość, że działa na czarno, to boi się pod czymkolwiek podpisywać? Nie, nie chcemy. 🙂

MIT 3. Kontrakt budowlany niczego nie daje

„Podpisana umowa z budowlańcem niczego nie gwarantuje. Nie zapewni 100% pewności co do terminów. Strona może się z kontraktu wywiązać, a może i nie. Wyegzekwowanie kar to zwykle długa i kosztowna droga sądowa, która tylko sprawę opóźni.”

Czy umowa coś gwarantuje? Nie! Zapięcie pasów przecież nie gwarantuje, że wyjdziemy cało z wypadku, a tylko zwiększa nasze szanse przeżycia. Kontrakt jest tylko kolejnym zabezpieczeniem dla zleceniodawcy.

Umowa motywuje specjalistę do wykonania zadań w terminie i za ustaloną kwotę. Jest też wyśmienitym straszakiem i jest dobrym lekarstwem na bolączki zleceniodawcy. Nie jest jednak lekarstwem na wszystko.

W życiu zdarzają się różne sytuacje. Rzemieślnik pomimo podpisanej umowy może nie rozpocząć działań. Nikt go przecież do tego nie zmusi. Natomiast dzięki kontraktowi mamy chociaż wybór czy iść z tym do sądu.

Bez podpisanej umowy możemy sobie tylko ponarzekać w gronie przyjaciół 🙂

Umowa jest ważna, ale równie ważne jest wybranie rzetelnego wykonawcy robót budowlanych. Należy obejrzeć jego działania, poprosić o telefony do zadowolonych klientów.

Słowem – zapinanie pasów jest ważne, ale zadbajmy o to, aby hamulce były sprawne, a opony nie miały zużytego bieżnika. Więcej o tym, w jaki sposób wybrać rzetelnego fachowca piszę w mojej książce: „Jak się wybudować i nie zwariować”

MIT 4. Liczy się człowiek, a nie kontrakt budowlany

„Człowiek jest najważniejszy – albo ktoś jest uczciwy albo nie. Kontrakt nic nie zmieni”

„Dla mnie jedynym wartym coś zabezpieczeniem jest renoma.”

Renoma i uczciwość to ważne sprawy. Dobrze wybierać specjalistę, który sprawdził się u kogoś innego, który jest znany w danej okolicy. Ale czy naprawdę mam przeprowadzić inwestycję budowlaną wartą kilkaset tysięcy złotych opierając się na zaufaniu?

Korzystam z taksówki. Czy mam nie zapisać pasów tylko dlatego, że wierzę w to, że taksówkarz jest profesjonalistą i przewiezie mnie bezpiecznie do domu? Ja zapinam pasy zawsze jako pasażer bo nigdy nie wiadomo, co się może zdarzyć.

Ale na chwilę przypuśćmy, że wszyscy rzemieślnicy są uczciwi, rzetelni i dbają o renomę. Nie masz umowy ani niczego na piśmie.

Co robisz, jeżeli wystąpi jedna z tych sytuacji:

– Renoma. Z tą renomą to różnie bywa. Zdarzały się sytuacje, kiedy dana firma od lat była rozchwytywana w danej okolicy – robili dobrze i całkiem niedrogo. I nagle zaczęły być problemy – fuszerka goniła fuszerkę, na placu budowlanym zaczęły się pojawiać butelki po alkoholu a właściciel był nieuchwytny.

Co się stało? Firma była taka dobra i miała tyle zamówień, że musiała odmawiać. Postanowiono coś z tym zrobić – zatrudniono byle kogo, aby tylko zrealizować wszystkie zamówienia, a właściciel nie nadążał odbierać telefonów od niezadowolonych klientów. Renoma jest ważna, ale nie można się na niej opierać.

– Po wykonanej pracy i po rozliczeniu wyszło na jaw poważne niedopatrzenie. Specjalista uchyla się od odpowiedzialności bo dołoży do roboty. Renoma? Ważna, ale równie ważne jest kilka tysięcy w kieszeni.

Co robisz bez umowy?

– Nieporozumienie. O te jest łatwo. Przy drobiazgach nie ma problemu, aby coś odkręcić i rzemieślnik pewnie pójdzie ci na rękę. A przy większych rzeczach?

Prosta sprawa – malarz pomalował korytarz na inny kolor niż to było umówione. Fachowiec mówi, że nie ma takiej możliwości bo wyraźnie powiedziałeś, że korytarz ma być w tym samym kolorze co salon. I co teraz?

Ty chcesz, aby poprawił błąd. Fachowiec nie zamierza tego zrobić bo jest pewny, że mówiłeś coś innego, a spędzenie kolejnych dni oraz pokrycie kosztów wykorzystanej farby kosztuje po prostu za dużo. Naprawdę jesteś pewny, że przekazałeś właściwe informacje rzemieślnikowi?

A może po prostu byłeś zmęczony i powiedziałeś coś innego? Jak uznać, kto miał rację? Bez kontraktu i bez niczego na piśmie albo zapłacisz więcej za poprawki, albo machniesz ręką i przekonasz siebie, że ten kolor to właściwie nie jest zły.

– Sytuacje losowe. Właściciel trafił do szpitala i jego obowiązki przejął syn. Ekipa nie stawia się w wyznaczonym terminie. Dzwonisz i okazuje się, że syn nic nie wie.

Grozisz mu, ale syn broni się i mówi, że nic nie poradzi. Co robisz?

Takich różnych sytuacji może wystąpić wiele. Że co, niemożliwe? To się nie zdarza?

Jak jedziesz samochodem to też się nie spodziewasz, że ktoś ci wyjedzie z podporządkowanej. Że ktoś zasłabnie za kierownicą. Że pijany kierowca wjedzie na twój pas.

A takie rzeczy się zdarzają. Rzadko, ale zdarzają się.

Zapinaj pasy dla własnego bezpieczeństwa. Podpisuj kontrakty dla własnego bezpieczeństwa.

MIT 5. Brak umowy lepiej zabezpiecza interes zleceniodawcy

„Paradoksalnie zleceniodawca ma lepszą pozycję, jak nie została spisana kontrakt o działania budowlane.”

Co zrobisz, jeżeli wystąpi jakikolwiek problem ze specjalistą: nie zaczął zadań w terminie, nie skończył. Jego działania były wykonane błędnie i musi je poprawić. Zrobił coś niezgodnie z ustnymi ustaleniami.

Co zrobisz jak nie masz kontraktu?

Czeka cię nieprzyjemna wymiana zdań. Powiesz, że nie ureglujesz tyle, ile było umówione? Powiesz, że ureglujesz, jak zrobi tak, jak to było ustalone?

Rzemieślnik będzie miał swoją rację, a ty swoją. Czeka cię kłótnia i awantura. Czy coś uzyskasz? Może tak, a może nie. Zszargasz nerwy i tyle.

Warto?

Nie, nie warto. Spokój jest najważniejszy. Nerwy nie służą nikomu.


 


I właśnie z tych powodów napisałem książkę „Jak się wybudować i nie zwariować”, w której pokazuję, w jaki sposób wybudować dom bez zbędnego stresu.

Napisałem ją „metodą gospodarczą” – bez pośrednictwa wydawnictwa.

Korekta, redakcja, grafika, skład tekstu, drukarnia, sklep – wszystko zostało zorganizowane moimi rękami. Znam się na organizacji, a dobra organizacja to podstawa dobrej budowy.

Zamów książkę:

Jak się wybudować i nie zwariować?


Zleceniodawca ma lepszą pozycję bez kontraktu? Przypuśćmy, że zleceniodawca znajdzie błędy w wykonanych zadaniach już po rozliczeniu, po paru tygodniach lub miesiącach. Dlaczego rzemieślnik miałby poświęcać wtedy swój czas i do niego przyjeżdżać na poprawki skoro nie ma nic na piśmie?

Dla… renomy?

I owszem, pieniądze są bezpieczne w kieszeni zleceniodawcy i jest to dobre zabezpieczenie. Dobrze napisana umowa jednak dba o to, żebyś nie wydał więcej niż powinieneś.

Prosty przykład odbioru robót:

Jeżeli fachowiec skończył zadania tydzień po umówionym terminie to w przypadku dobrze napisanej umowy za każdy dzień zwłoki obniżysz wynagrodzenie np. o 2%.

Bez kontraktu z budowlańcem zostaje tak naprawdę tylko kłótnia.

– „Miał Pan skończyć w zeszłym tygodniu! Uregluję Panu o 1000 zł mniej.”

– „Robota jest zrobiona dobrze. Działania zajęły mi dłużej bo ściany były krzywe! Wie Pan ile to zadań?”

– „Mimo wszystko umawialiśmy się inaczej. Miał Pan skończyć w zeszłą sobotę”

– „Dobrze wykonałem swoją pracę. Ma Pan jakieś uwagi? Owszem, miałem trudną sytuację w rodzinie i nie mogłem być tu tak często jak chciałem. Należy mi się całe wynagrodzenie.”

– „Uregluję mniej!”

– „Ureguluje Pan tak, jak to było umówione!”

i tak dalej…

I wiecie, jak zwykle kończy się taka wymiana zdań? Ulegamy. Zgadzamy się. Machamy ręką i sięgamy do portfela. Bo tak naprawdę nie chcemy się kłócić. Bo jest to dla nas sytuacja niekomfortowa.

A jeżeli masz kontrakt to sprawa jest jasna – powołujesz się na jej zapisy i koniec. Przecież specjalista przed rozpoczęciem zadań wiedział, że za każdy dzień opóźnienia będą kary więc już to powoduje, że rozmowa będzie znacznie prostsza.

Ale największa korzyść związana jest z tym, że skoro rzemieślnik przed rozpoczęciem działań wiedział, z czym się wiąże przekroczenie terminu, to będzie się starał, aby skończyć wszystko na czas. I to działa!

Warto, prawda?

MIT 6. Kontrakt chroni tylko zleceniodawcę więc żaden fachowiec jej nie podpisze

Nikt nie lubi jak mu się coś narzuca. Jeżeli bez uprzedzenia rzucimy specjaliście skomplikowaną umowę zawierającą kary umowne i powiemy, że MUSI ją podpisać bo inaczej się pożegnamy, to każdy byłby w takiej sytuacji nieufny. Nie tędy droga.

Zleceniodawca nie powinien niczego narzucać z pozycji siły. Kontrakt powinien być wypracowany przez obie strony. Na tym polega współpraca. Jeżeli potraktujesz rzemieślnika jak partnera, to podpisze on umowę bo będzie wiedział, że kontrakt zabezpieczy także jego interesy.

Umowa z fachowcem polega tak naprawdę tylko na spisaniu rzeczy, które zostały wcześniej ustalone. Przecież zawsze ustalamy jakieś szczegóły ze specjalistą. Mówimy, co jest do zrobienia, rzemieślnik podaje cenę.

Ustalamy termin rozpoczęcia i zakończenia zadań. Te rzeczy wychodzą naturalnie w rozmowie, prawda?

Porozmawiajmy więc z fachowcem szczerze o tym, że zależy nam na wykonaniu całości w terminie i dlatego każdy dzień opóźnienia będzie oznaczał obniżenie płatności. Porozmawiajmy z nim o tym, że skoro zobowiązuje się do rozpoczęcia działań w uzgodnionym terminie, to w przypadku rezygnacji ze współpracy zapłaci karę umowną. Rozmowa to podstawa.

Czterech robotników budowlanych w kamizelkach ochronnych i kaskach przegląda plany wewnątrz częściowo zbudowanej konstrukcji z odsłoniętymi drewnianymi belkami i niedokończonymi ceglanymi ścianami.

Oczywiście jest możliwe, że rzemieślnik będzie miał wątpliwości: „Nie będę płacił kar umownych. A co, jeżeli dzień przed rozpoczęciem zadań pan zadzwoni i powie, że sprawa nieaktualna? Zostanę na lodzie!”

Owszem. Ma rację. I jak wspomniałem umowa powinna być wypracowana przez obie strony. Z tego powodu czasami w moich kontraktach dodaję zapis o karze umownej, którą płacę, jeżeli to ja zrezygnuję ze współpracy. To zapewnia bezpieczeństwo specjalisty na wypadek gdybym się „rozmyślił”.

Innych kar umownych zwykle nie stosuję, ale jeżeli fachowiec będzie chciał umieścić w kontrakcie dodatkowe zapisy i dobrze je uargumentuje to zapewne się na nie zgodzę.

Nie widziałbym na przykład przeciwwskazań, aby za każdy dzień opóźnienia w płatności płacić odsetki. Albo wpisać do kontraktu paragraf zabezpieczający rzemieślnika, w przypadku gdy materiały budowlane nie będą dostarczane zgodnie z harmonogramem. Dlaczego nie? Kontrakt ma chronić obie strony.

MIT 7. Nie da się wszystkiego opisać w kontrakcie o realizację

„Niemożliwe jest opisanie wszystkiego w umowie – mam robić aneksy jak coś się nie zgodzi z projektem?”

„Żaden szanujący się Wykonawca nie podpisze kontraktu kilkudziesięciostronicowego – a tylko taka może zawierać rozmaite przypadki jakie mogą się przytrafić w trakcie realizacji”

Kontrakt powinien być napisany zwykłym językiem, ma być zrozumiały i ma być zwięzły. Takie umowy tworzę i takie kontrakty specjaliści podpisują. Umowa, która jest niezrozumiała i rozwlekła, jest złą umową.

Należy oczywiście w miarę szczegółowo opisać to, co rzemieślnik ma do zrobienia. Można to zrobić bardzo dokładnie, jak np. tu:

http://forum.muratordom.pl/showthread.php?18319-Etapy-budowy-stan-surowy-otwarty-umowa-z-wykonawc

Nie ma w takiej umowie nic złego, aczkolwiek nie jestem zwolennikiem aż takiego uszczegółowiania – większość rzeczy zazwyczaj wynika wprost z projektu lub z przepisów prawa budowlanego. Przy skomplikowanych pracach budowlanych dobrze jest jednak zorientować się co ma wykonać specjalista i upewnić się, że nasza umowa czegoś nie pomija.

Poza tym niczego nie zastąpi rozmowa z rzemieślnikiem o sposobie wykonania robót budowlanych – pozwoli to już na wczesnym etapie odpowiedzieć na ważne pytania i rozwiać wszystkie wątpliwości.

Pamiętajmy, że w przypadku budowy domu naszym sprzymierzeńcem jest kierownik realizacji. Powinien być zaangażowany w projekt tak bardzo, jak to tylko możliwe. Niech będzie obecny przy twoich rozmowach ze specjalistą. Pokaż mu przygotowaną umowę.

Niech oceni, czy jest wyczerpująca. Czy jest spójna z projektem budowlanym? A może warto także projektanta zaangażować do rozmów między tobą, a fachowcem?

Kontrakt jest tylko zakończeniem rozmów, negocjacji i ustalania szczegółów. Tak właściwie w kontrakcie wpisuje się to, co już wcześniej zostało ustalone i powiedziane.

A jeżeli podczas realizacji coś się zmieni to oczywiście należy to do kontraktu wpisać. Rzemieślnik może zrobić dodatkową pracę w tej samej cenie albo może oczekiwać wyższej płatności. A może zmniejszy mu się zakres obowiązków więc obniży swoje wynagrodzenie? Lepiej to wszystko ustalić.

Przy okazji mała uwaga. Zdarza się, że specjalista przekonuje zleceniodawcę do zrobienia czegoś w inny sposób niż to było umówione. Warto w takim przypadku spytać: „A ile na tym zaoszczędzę?” 🙂

Zwykle fachowiec po prostu szuka możliwości, aby daną pracę wykonać łatwiej lub szybciej. Nic w tym złego, o ile nie odbije się to na jakości. Jeżeli nie jesteś pewny czy rzemieślnik działa w twoim interesie to nie zgadzaj się na żadne zmiany.

MIT 8. Kontrakt ustny jest tak samo ważny jak pisemny

„Kontrakt zawieram i tak – wystarczy, jak podam rękę bo umowa ustna ma taką samą wartość”

„Dla zleceniodawcy kontrakt to żadna gwarancja. Jak specjalista solidny, to naprawi choćby umowa była potwierdzona tylko podaniem ręki. A nieuczciwy się wywinie i nawet sąd go nie zmusi.”

„Kontrakty pisemne zawiera się na okoliczność pójścia do sądu.”

To nie do końca mit. Umowa ustna jest tak samo ważna jak kontrakt pisemny zgodnie z kodeksem cywilnym. W przypadku sporu problematyczne będzie ustalenie treści tej umowy. Trzeba będzie dowieść, że kontrakt zawarto. Trzeba będzie ustalić, jaki był ustalony zakres zadań.

Musisz mieć pod ręką chociażby dane specjalisty i wiedzieć, jaka była wysokość ustalonego wynagrodzenia. A co z innymi ustaleniami? Nie ma możliwości, aby zapamiętać wszystko – realizacja trwa kilkanaście miesięcy podczas których negocjujemy z co najmniej kilkunastoma rzemieślnikami z różnych branż.

Nie wyobrażam sobie prowadzenia jakiejkolwiek inwestycji „na gębę” i nie wyobrażam sobie, jak można w ten sposób prowadzić inwestycję wartą kilkaset tysięcy złotych.

Czy zatem kontrakty pisemne zawiera się na okoliczność pójścia do sądu? Nie. Nigdy nie wiadomo, która sprawa może zakończyć się sądem. A skoro nie wiadomo to lepiej mieć zawartą umowę z każdym specjalistą.

Być może jakaś usterka wyjdzie na jaw dopiero po wprowadzeniu się do nowego domu. I co wtedy?

Spisanie zakresu obowiązków, terminów realizacji i wynegocjowanych kwot to absolutna podstawa dobrze prowadzonej realizacji. Czy zawsze musi mieć to postać kilkustronicowej umowy? Niekoniecznie. Przy drobnych zadaniach wystarczy kartka i spisanie najważniejszych ustaleń. Ot, aby uniknąć ewentualnych nieporozumień.

MIT 9. Kontrakty? Nikt nie wierzy w ich skuteczność prawną

„Jak specjalista nie będzie chciał poprawić błędów to i tak się go nie zmusi a ewentualne koszty i czas jaki by zajęło dochodzenie swoich praw jest tak kosztowny i długi, że nieuczciwi rzemieślnicy to wiedzą …”

Każdy ma inne doświadczenia. Ja przekonałem się kilka razy o skuteczności sądów. Ktoś jednak mógł się zniechęcić wymiarem sprawiedliwości i dlatego uważa, że kontrakty nie mają sensu.

Nie będę nikogo przekonywał do tego, że sądy w Polsce dobrze działają. Być może to ja miałem do tej pory szczęście? A może – odpukać – za jakiś czas przekonam się, że jednak jest inaczej?

Tak naprawdę to, co myślisz o sądach nie ma znaczenia. Ważne jest to, aby rzemieślnik był pewien, że w razie czego jesteś gotowy iść do sądu. Specjalista podpisując taką umowę ma wiedzieć, z jakimi konsekwencjami będzie się wiązała np. rezygnacja z podjętego zobowiązania.

Ma być przekonany, że pójdziesz do sądu, jeżeli będzie taka potrzeba.

W praktyce jednak sąd to ostateczność. Jeżeli wybrałeś dobrego fachowca, sprawdziłeś jego kompetencje i referencje to rzadko kiedy sprawy pójdą tak źle, że będą musiały otrzeć się o sąd.

MIT 10. Nie mam czasu na pisanie kontraktów budowlanych

Organizacja realizacji to ciężka praca i zajmuje dużo czasu. Zawsze jest przecież co robić – myślenie o projekcie, materiałach budowlanych, wykończeniowych.

Myślimy o tym, jakie decyzje musimy podjąć, co sprawdzić, co kupić. I robota papierkowa wydaje się z tego wszystkiego najmniej ważna, a już na pewno najmniej atrakcyjna.

Poza tym napisanie pierwszej umowy zabiera dużo czasu. Możliwe, że kontrakt o działania budowlane będzie pierwszą umową, którą napiszemy w życiu. Poza tym możliwe, że będzie dotyczyć najbardziej skomplikowanego etapu realizacji, tzn. budowy do stanu surowego.

Trzeba jednak się przemóc. Z każdą kolejną będzie znacznie łatwiej. A czas zwróci się z nawiązką.

Pomarańczowy kask ochronny, żółte okulary ochronne, ochronniki słuchu i długopis spoczywają na tablicy z wydrukowaną listą kontrolną bezpieczeństwa. A wszystko to umieszczone na ciemnej powierzchni asfaltowej.

Jeżeli jednak wiesz, że papiery są niezbędne, ale dalej nie czujesz jak do tego podejść lub rzeczywiście nie masz na to czasu to masz kilka możliwości:

1) Znajomi budujący dom

Jeżeli masz znajomych, którzy się budowali to poproś ich o ich kontrakty. Mogą okazać się bardzo przydatne.

2) Wzory umów o roboty budowlane

Znajdziesz mnóstwo wzorów umów w internecie. Jedne są lepsze, drugie są gorsze, ale na pewno trafisz na coś, co ci będzie odpowiadało. Szukaj kontraktów, które są zwięzłe i są napisane zwykłym językiem. 

Możesz skorzystać ze wzorów umów dostępnych tutaj: KUP PAKIET WZORÓW UMÓW.

3) Radca prawny specjalizujący się w prawie budowlanym

Rola prawnika powinna być moim zdaniem ograniczona do weryfikacji, czy zapisy, które wprowadziłeś, są zgodne z prawem, czy są skuteczne i czy wystarczająco zabezpieczają twoje interesy. Moim zdaniem lepiej jest napisać umowę samemu i dopiero potem skonsultować ją z radcą prawnym.

Jeżeli jednak naprawdę nie masz do kontraktów głowy – znajdź kompetentną osobę, która za odpowiednią cenę ci pomoże.

 

Podsumowanie: Dlaczego warto zawierać umowy o roboty budowlane?

Każda umowa zawarta w formie pisemnej to dodatkowe zabezpieczenie prawne dla obu stron. Inwestor zobowiązuje się do przekazania terenu budowy, dostarczenia projektu i dokonania wymaganych przez właściwe przepisy czynności związanych z przygotowaniem robót.

Wykonawca zobowiązuje się do oddania obiektu zgodnie z projektem i obowiązującymi przepisami, zasadami wiedzy technicznej oraz normami. Po zakończeniu robót i odebrania obiektu inwestor zobowiązuje się do zapłaty umówionego wynagrodzenia.

Umowa powinna zawierać jej przedmiot, terminy wykonania, wysokość wynagrodzenia oraz warunki płatności. Forma umowy uregulowana w kodeksie cywilnym pozwala na elastyczne określanie warunków współpracy między inwestorem a wykonawcą.

Pamiętaj: lepiej mieć kontrakt zawartą w formie pisemnej niż żałować braku dokumentacji po zakończeniu procesu budowlanego. Przygotowanie umowy o roboty budowlane to inwestycja w spokój i bezpieczeństwo realizacji inwestycji budowlanej.

Jeśli wykonawca nie uzyska żądanej gwarancji zapłaty w wyznaczonym przez siebie terminie przed rozpoczęciem robót, może odstąpić od umowy z przyczyn dotyczących inwestora. Podobnie inwestor może odstąpić od umowy z powodu niewykonania robót budowlanych zgodnie z ustaleniami.

Zawarcie umowy o roboty budowlane w formie pisemnej to podstawa udanej współpracy w branży budowlanej. Niech kontrakt zabezpieczy zarówno Ciebie jako inwestora, jak i wykonawcę robót przed nieprzewidzianymi sytuacjami podczas realizacji umowy.

Pozdrawiam serdecznie,

Sławomir Zając

0 Udostępnień