Słowo „energooszczędność” w ostatnich latach jest jednym z najpopularniejszych w budownictwie. Niestety przez to stało się ono puste i pozbawione znaczenia – obecnie wszystko jest już „energooszczędne”. Jak zorientować się w tym marketingowym bałaganie i wybudować dom, który faktycznie będzie tani w ogrzewaniu? Odpowiedź jest jedna: dom musi być szczelny.
Zapraszamy do przeczytania artykułu, który jest transkrypcją podcastu dostosowaną do łatwego czytania. Podcast możecie usłyszeć klikając w poniższy link.
Wprowadzenie do tematu energooszczędności
Sławek: Cześć, witajcie w kolejnym odcinku podcastu z cyklu Dylematy Budowlane. Spotykamy się ponownie we wtorek o godzinie 19, tym razem po to, żeby odpowiedzieć na pytanie, jak wybudować dom naprawdę energooszczędny, bez żadnych marketingowych kruczków i innych dziwnych zasad – po prostu z fachową wiedzą, jak to się faktycznie robi.
Jestem Sławek Zając, doradca budowlany. Prowadzę serwis „Jak się wybudować i nie zwariować”, jestem autorem książki o tym samym tytule oraz twórcą kursów budowlanych. Jeden z kursów, który prowadzi przez budowę od zera do stanu deweloperskiego, stworzyłem wspólnie z Krystianem.
Krystian Lemkowski: Jestem z wykształcenia i wykonywanego zawodu inżynierem budownictwa. Zajmuję się budową przede wszystkim budynków mieszkalnych, a moim konikiem są właśnie domy jednorodzinne. Z tej okazji jestem współautorem kursu, o którym wspomniał Sławek.
Czym jest budynek energooszczędny?
Krystian: Sławku, powiedz mi, jaki według Ciebie powinien być budynek energooszczędny?
Sławek: Moim zdaniem taki, w którym koszty ogrzewania będą w miarę niskie. Intuicja pokazuje, że jeżeli budynek nie jest energooszczędny, to energia ciepła nam gdzieś ucieka i płacimy więcej za ogrzewanie. Tak to rozumiem jako osoba, która wybudowała swój dom.
Krystian: Ta definicja nie jest do końca precyzyjna. Czy mógłbyś ją jakoś doprecyzować? Teraz słyszy się przecież, że mamy energooszczędną pompę ciepła, energooszczędną technologię budowy, energooszczędne żarówki, energooszczędne lodówki… Płyty fundamentowe też są podobno absolutnie energooszczędne. Więc jaki właściwie powinien być ten budynek?
Sławek: Obawiam się, że jak coś powiem, to zaraz się okaże, że to są wnioski na koniec podcastu… Ale dobrze, według mnie rzecz jasna wszystkie domy są energooszczędne, bo wszyscy tak się reklamują. To oznacza, że faktycznie wszystkie domy są energooszczędne, niezależnie od tego, czy budujemy dom murowany, szkieletowy, czy w jakiejś innej technologii. Są energooszczędne, ponieważ tak wynika z przepisów, a dokładnie z warunków technicznych z 2021 roku, które określają, jakie współczynniki przenikania ciepła budynek ma mieć dla ścian, podłogi, sufitu, dachu i tak dalej.
Dla mnie, mimo że nie wiem jaka jest dokładna definicja domu energooszczędnego, jest nim każdy dom budowany po roku 2021. Myślę nawet, że mógłbym to naciągnąć i powiedzieć, że po roku 2017, bo wtedy też weszły w życie warunki techniczne. Były trochę mniej restrykcyjne od tych obecnych, ale nadal zobowiązywały inwestorów do budowy domów o określonych parametrach.
Krystian: Absolutnie się z tobą nie zgadzam! To jeden z pierwszych podcastów, gdzie się z tobą całkowicie nie zgadzam.
Specjalnie wziąłem cię tak na spytki, żeby dowiedzieć się, co masz na myśli i jak to odbierasz. Bo tak, zgodzimy się co do tego, że hasło „dom energooszczędny”, „płyta energooszczędna” i cokolwiek inne „energooszczędne” to jest hasło marketingowe, które jest absolutnie nadużywane w branży budowlanej. I oczywiście, jeżeli nie mamy na energooszczędność budynku żadnej definicji formalnej napisanej na papierze, to możemy sobie nim szastać na lewo i prawo i ono w sumie nic nie znaczy.
Powołałeś się na warunki techniczne, natomiast one określają tylko minimalne standardy, w jakich powinien zostać wybudowany dom. Te standardy są też trochę dziurawe, ale o tym za chwilę.
Definicja domu energooszczędnego
Krystian: Definicja energooszczędności pojawia się w przepisach – została wprowadzona przy okazji różnych dofinansowań na termomodernizację. Nasz polski rząd wprowadził standard NF40, który jest tożsamy z nazwaniem budynku energooszczędnym. Jest też standard NF0, który określa budynek pasywny. To są polskie przepisy, na świecie funkcjonują też inne.
Standard NF40 zawiera konkretne parametry. Po pierwsze, określa współczynniki U dla przegród – dla ścian zewnętrznych, dla dachu, stropodachu, dla okien. To występuje również w warunkach technicznych, przy czym warunki techniczne dla ścian zewnętrznych podają współczynnik U = 0,20 W/m²K, natomiast standard NF40 wymaga 0,15 W/m²K. Jest to spadek o około 25%.
Analogiczna sytuacja jest przy dachach – w warunkach technicznych jest 0,15, w standardzie NF40 jest 0,12. Stolarka okienna jest taka sama w obu przypadkach – 0,9 W/m²K.
Hierarchia ważności w domu energooszczędnym
Krystian: Napisałem na ten temat serię trzech artykułów pod tytułem „4 żywioły w Twoim domu„, które można znaleźć na budowawpraktyce.pl. Wyjaśniam tam, co jest najważniejsze ze względu na fizykę budowli, czyli na trwałość, komfort użytkowania budynku i jego energooszczędność.
Pierwsze i najważniejsze jest to, żebyśmy zadbali o to, żeby nam się nie lało na głowę. Nikt nie chce mieć mokro w domu, a mokre materiały budowlane mają stanowczo gorsze parametry termoizolacyjne i są dobrym podłożem do rozwoju grzybów.
Kolejna sprawa – budynek musi być szczelny dla powietrza. To bardzo ważna rzecz. Następnie musimy zadbać o kontrolę pary wodnej – czasami chcemy, żeby para gdzieś weszła, a czasami żeby stamtąd wyszła. Ostatnia sprawa to termoizolacyjność, czyli jak grube są nasze warstwy ocieplenia.
Co jest najważniejsze? Taka kolejność, jaką wymieniłem, to hierarchia ważności. Termoizolacyjność jest na samym końcu nie bez powodu – jeśli nie zadbamy o wcześniejsze elementy, termoizolacja nie ma znaczenia. Co z tego, że masz 30 cm styropianu na ścianach, jeśli masz dziury w dachu? To rozumie każdy. Analogicznie – co z tego, że masz 30 centymetrów styropianu na ścianie, jeśli masz dziurawą ścianę i przez nią wieje?
Szczelność powietrzna budynku
Krystian: Standard NF40 dodaje coś, co w warunkach technicznych jest paradoksalnie ujęte tylko jako zalecenie – szczelność powietrzną budynku, nazywaną parametrem N50. Szczelność ta określa, czy budynek jest szczelny, czy nie ma przeciągów i przewiewów. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że nowo wybudowany budynek ma okna, ma dach, więc gdzie miałoby wiać? Jednak da się tę szczelność sprawdzić w praktycznym teście i wyniki bywają zaskakujące.
Sławek: Zaskoczyłeś mnie tym pytaniem o definicję budynku energooszczędnego. Analizując teraz swoją odpowiedź, widzę, że trochę się pospieszyłem. Nawet jak mamy dwa identyczne budynki, jeden ogrzewany energią elektryczną, a drugi peletem, to jeden może okazać się energooszczędny i dostaniemy pozwolenie na budowę, a drugi przekroczy wszystkie wskaźniki i tego pozwolenia nie uzyskamy. Niestety, czasami można trochę pomajserkować przy projekcie budowlanym i uzyskać pozwolenie na budowę domu, który nie do końca jest energooszczędny, a tylko ma niskie wskaźniki. Cofam więc to, co powiedziałem – nie każdy dom budowany w ostatnich latach jest energooszczędny.
Test szczelności – praktyczne znaczenie
Krystian: Wyjaśnię to na przykładzie domu modelowego o powierzchni 136 m². Współczynnik N50 oznacza, ile powietrza zostanie wymienione przez nieszczelności budynku, jeśli stworzymy w nim podciśnienie lub nadciśnienie w wysokości 50 paskali. To nie jest dużo – dla porównania, 50 paskali to ciśnienie, jakie wywiera wiatr wiejący na ścianę z prędkością około 32 km/h.
W Polsce niestety nie mamy szerszych badań, bo testy szczelności to coś, co jeszcze u nas raczkuje. Natomiast w Wielkiej Brytanii wykonano mnóstwo badań i wyszło z nich, że przeciętny budynek ma współczynnik około 4,6-4,7 krotności wymian powietrza na godzinę.
Weźmy dla przykładu wartość 4. Dla budynku o kubaturze 400 metrów sześciennych oznacza to, że przez nieszczelności może „uciekać” około 1600 metrów sześciennych powietrza na godzinę. Tymczasem centrala wentylacji mechanicznej w tym samym budynku jest zaprojektowana na wydajność 420 metrów sześciennych na godzinę i zwykle działa na poziomie 100-150 m³/h.
Skala problemu nieszczelności
Krystian: Jeśli dobrze policzyłem – i tu prośba do słuchaczy o weryfikację – przy współczynniku 4 dla domu modelowego, teoretyczna ekwiwalentna powierzchnia nieszczelności wyniosłaby około 630 cm². To odpowiada otworowi o średnicy 28 cm! Dla zobrazowania – to tak, jakbyśmy na każdym metrze kwadratowym sufitu wywiercili dziurę o średnicy 24 mm.
Sławek: To jest jakaś straszna dziura! Zastanawiam się, gdzie są te nieszczelności. Rozumiem, że montując okna – często kupujemy okna o bardzo dobrych współczynnikach, a potem bierzemy najtańszy montaż na kotwę i piankę. Między ramą okna a murem powstają nieszczelności, które mogą być dość duże. Ale chyba sam mur albo inne elementy budynku tego powietrza nie puszczają?
Krystian: Weźmy przykład okna o wymiarach 2 metry na 2,5 metra. Jego obwód to 10 metrów, czyli 10 tysięcy milimetrów. Szczelina montażowa o szerokości zaledwie 0,1 milimetra daje już powierzchnię 1000 mm². Na długich pęknięciach i szczelinach, których długość liczona jest w metrach, nawet minimalne nieszczelności sumują się do znaczących wartości.
Nieszczelności mogą też występować przy uszczelkach w drzwiach, oknach, wyłazie dachowym. W domu parterowym sufit podwieszony jest często źródłem nieszczelności, szczególnie jeśli przechodzą przez niego anemostaty do rekuperacji. Przy kilkunastu anemostatach, z których każdy jest obrobiony z dokładnością plus minus 5 mm, te wielkości naprawdę się sumują.