0 Udostępnień

Zapraszam do odsłuchania ostatniego podcastu w tym roku. Podcast wyjątkowo luźny – udzieliła mi się świąteczna atmosfera 🙂

Opowiadam o moich spostrzeżeniach i o tym, że można się wybudować bez żadnego problemu. Jeden z moich znajomych stwierdził, że budowa była łatwiejsza niż przypuszczał i zacząłem się zastanawiać – dlaczego?

I tak myślę, że jedną z ważniejszych rzeczy jest traktowanie budowy jako czegoś, co nie jest najważniejsze na świecie. Nie pozwólmy, aby budowa zdominowała nasze życie. Nie myślmy o naszym przyszłym domu 24 godziny na dobę. Podejdźmy trzeźwo i spokojnie do całej inwestycji, a budowa będzie przyjemnością, a nie przykrym i frustrującym obowiązkiem.

Życzę Wam wszystkim, aby nie tylko budowa, ale całe Wasze życie obyło się bez niepotrzebnych zmartwień!

Z uwagi na to, że jest to ostatni podcast i artykuł w tym roku życzę wszystkim Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku!

 

Ps Gdy nagrywałem podcast byłem pewny, że w momencie jego publikacji wszędzie będzie leżał śnieg a tu… wiosna. 🙂

 

TRANSKRYPCJA

Dzień dobry, Sławek Zając, witam przedświątecznie w podcaście Jak Się Wybudować i Nie Zwariować. Podcast numer jedenaście, w którym będę mówił o tym, że budowa może być prosta. Po prostu. Zapraszam do słuchania.

Dzisiejszy odcinek będzie trochę luźniejszy. Taki mam po prostu natłok myśli i chciałbym coś po prostu opowiedzieć. No bo wiecie, napisałem jakiś czas temu książkę, wydałem ją we własnym zakresie, za własne pieniądze, zacząłem pisać artykuły na blogu, a to wszystko po to, aby każda osoba, która chce się wybudować, miała jakieś miejsce, w którym znajdzie, jak nie wszystkie, to przynajmniej większość informacji.

W tej chwili na blogu jest kilkadziesiąt artykułów i tak sobie czasami myślę, że jak ktoś przeczyta je wszystkie, kupi moją książkę, przeczyta ją całą i będzie się stosował do zawartych w niej rad, to budowa domu odbędzie się bez nadmiernego stresu. Będzie po prostu wszystko w porządku. I złapałem się na takiej myśli, że inne osoby, które nie trafiły na moje publikacje, będą miały gorzej. A to wcale nie jest prawda. 🙂 Oczywiście, na blogu są wartościowe treści, książka jest bardzo przyjemna i rzeczywiście przydatna, natomiast można sobie poradzić bez niej. 🙂 I mówię to, dlatego że ostatnio spotkała mnie taka sytuacja, która dała mi trochę do myślenia.

Może opowiem od początku. Ponad rok temu rozmawiałem z moim dobrym znajomym o budowie domu. Zamierzał wybudować dom, miał jakieś pytania do mnie na temat kosztów budowy, przygotowania i tak dalej. Poświęciłem mu może łącznie z dwie godziny, ale ogólnie rzecz biorąc niedużo mu pomogłem. Odpowiedziałem po prostu na wiele jego wątpliwości, ale przecież dużo zostało jeszcze do wyjaśnienia. Znajomy wiedział, że napisałem książkę i postanowił zacząć budowę domu. Budowa domu zaczęła się w tym roku i tak czekałem, czekałem, czekałem, a znajomy nie kupuje mojej książki. Tak myślę ej, no ale dlaczego, kup moją książkę, będziesz miał łatwiej. 🙂

Nie mieliśmy potem ze sobą kontaktu i zaczepiłem go kilka dni temu, i spytałem, jak tam w ogóle budowa i na jakim jest etapie. A on mówi, że właśnie się przeprowadzają. Moja pierwsza myśl, no ale jak to, bez mojej książki? 🙂 No i tak go zacząłem pytać jak tam budowa, jakie ma wnioski, co było nie tak. Powiedział coś, co mnie zaskoczyło, a mianowicie powiedział, że budowa była łatwiejsza niż przypuszczał.

Złapałem się na takiej myśli, że od kiedy prowadzę bloga, siłą rzeczy otrzymuję dużo pytań dotyczących budowy domu i napotykam na dużo problemów związanych z budową domu. Czasami te pytania są łatwiejsze, czasami trudniejsze. Analizuję umowy, analizuję różne przypadki i sam się wpędziłem trochę w takie myślenie, że o, jest źle, w Polsce jest bardzo źle się budować i w ogóle beze mnie to będzie miał każdy wielkie problemy. Co nie jest prawdą, ponieważ moja książka trafiła do tej pory mniej więcej do dwóch tysięcy osób, blog oczywiście czyta ileś tam więcej, ale jest to jakiś tylko procent osób, które się budują, a przecież ogromna liczba osób, która się buduje, która nie zna mnie i mojego bloga czy książki, przy budowie domu nie ma jakichś tam większych problemów. No i tak zacząłem myśleć o tym, co wyróżnia osoby, które budują się i nie mają przy tym problemów. I mam takie jedno, a może nawet dwa takie przemyślenia.

Często osoby, które gładko przechodzą przez budowę, to są osoby, które mają już jakieś doświadczenie z pracą z ludźmi. Na przykład ma swoich klientów. Z klientem trzeba umieć porozmawiać, z klientem trzeba umieć wynegocjować dobrą stawkę, trzeba podpisać z klientem dobrą umowę. I jeżeli ktoś współpracuje z klientami bezpośrednio od kilku lat, to przez budowę przejdzie łatwiej niż osoba, która nigdy takich rzeczy nie robiła. Może być to też w drugą stronę, możesz być klientem dla kogoś, możesz zlecać dużo rzeczy, mieć jakichś podwykonawców. I też wchodzą właśnie w grę jakieś negocjacje, rozliczenia, pilnowanie wykonawców, aby zrobili rzeczy w terminie. Jeżeli ktoś ma takie doświadczenie zawodowe, to będzie miał po prostu łatwiej, będzie bardziej ostrożny, będzie na więcej rzeczy zwracał uwagę i więcej rzeczy przewidywał niż osoba, która pracowała całe życie w jakiejś pracy, gdzie nie za bardzo miała styczność ani z klientami, ani z wykonawcami.

Prowadzę Biuro Tłumaczeń ATET (www.atet.pl – zapraszam na nową stronę) w Warszawie razem z moim przyjacielem ponad czternaście lat i mam wykonawców, którzy współpracują z nami właściwie od samego początku. Ostatnio rozmawiałem z moim super tłumaczem Maćkiem, który pierwsze zlecenie dostał od nas w 2006 roku.

No i mimo tego, że są osoby, z którymi współpracujemy kilkanaście lat, to mimo wszystko jestem ostrożny. Nie to, że tym osobom nie ufam, bo bardzo im ufam, ale wiem, że różne przypadki mogą się zdarzyć. I na przykład, jeżeli ktoś otrzymuje ode mnie do tłumaczenia sto stron i ma wykonać tłumaczenie za miesiąc, to tłumacz wysyła co tydzień lub co kilka dni przetłumaczone przez siebie fragmenty. To nie dlatego, że ja mu nie ufam, tylko po prostu dlatego, że różne rzeczy się zdarzają. Jeżeli ktoś zapomni zrobić backup i mu się laptop zepsuje albo ktoś będzie miał wypadek komunikacyjny, to ja będę miał problem z dostarczeniem tłumaczenia klientowi w terminie. Więc staram się i robię tak od kilkunastu lat, żeby tych problemów było jak najmniej. Zakładam różne scenariusze i myślę o tym, co zrobić, jeżeli dany scenariusz się wydarzy. I z tego, co widzę, osoby, które na co dzień współpracują z wykonawcami, z klientami, na co dzień pracują z ludźmi, mają łatwiej podczas budowy.

Na budowie dzieją się różne rzeczy. Osoby, które mają doświadczenie zawodowe, mają trochę łatwiej, bo mają odporność na stres, szybko podejmują decyzje, umieją sobie wyobrazić możliwe scenariusze, a na budowie trudno wszystko przewidzieć. I na przykład, jeżeli budujesz się systemem zleconym i tych kilkanaście ekip będzie u Ciebie budowało dom, to nie ustawiasz ekip na styk. Nie może być tak, że ustaliłeś z hydraulikiem, elektrykiem jakiś termin zakończenia prac, a tynkarze już wiedzą od trzech miesięcy, że wchodzą dwa dni po tym, jak hydraulik skończy prace. Nawet jeżeli ten hydraulik, elektryk jest rzetelny, to nie znaczy, że oni skończą pracę w terminie. Mogli zacząć pracę później, bo coś się im posypało z innymi klientami. Mogli skończyć u Ciebie prace później, ponieważ wystąpiło coś, czego nie dało się przewidzieć. Mógł ktoś po prostu się rozchorować, mógł ktoś mieć, odpukać, wypadek. To powoduje, że jeżeli masz ekipy na styk, to opóźnienie jednej ekipy powoduje to, że kolejna ekipa ma problem. Raczej nikt nie będzie czekał tydzień aż będzie mógł do Ciebie wejść. Tynkarze raczej pójdą do innego klienta, a do Ciebie wrócą za miesiąc. I to jest taki jeden przykład, że na budowie przewidujemy, co się może stać. Najlepszy harmonogram i plan działania nie ma znaczenia, jeżeli nie będzie uwzględniał możliwych pesymistycznych scenariuszy.

Drugą grupą ludzi, która przechodzi przez budowę trochę łatwiej niż inni, to są osoby, które mają takie mało szczegółowe wyobrażenie o swoim przyszłym domu. I żeby była jasność, ja jestem taką osobą. Ja odpowiedziałem sobie na wiele ważnych „dużych” pytań przed budową domu, ale nie wchodziłem za bardzo w szczegóły. Uważam, że budowa domu daje za dużo możliwości. Każdy element domu można dopracowywać do granic możliwości. Jak ktoś się uprze, to znajdzie tysiące decyzji, które warto podjąć przed budową domu. I jeżeli ktoś nie postawi sobie takiej grubej kreski, nie powie „stop, nie wchodzimy dalej w szczegóły”, to utkwi w tych szczegółach, nawet na lata.

Chyba najtrudniejszą decyzją do podjęcia przed budową domu jest ogrzewanie. Czym ogrzać dom? Dostaję od Was dużo wiadomości, wiem, że ten temat jest po prostu trudny. I niektórzy z Was myślą nad tym naprawdę przez kilkanaście miesięcy albo i dłużej. Niektórzy nawet zaczynają budowę i dalej nie wiedzą, czym będą ogrzewać swój przyszły dom. I myślę, że to właśnie wynika z tego, że wchodzimy za bardzo w szczegóły. Jeżeli mamy kilka rozwiązań, z których jedno jest znacznie lepsze od drugiego, to raczej decyzja jest prosta, wybieramy to lepsze rozwiązanie. Przy ogrzewaniu domu każde rozwiązanie wydaje się dobre. Skoro tak, to szukamy różnic, wchodzimy głębiej w szczegóły. Analizujemy, patrzymy, jakie mamy możliwości. I zaczynamy bardzo, bardzo, bardzo głęboko wchodzić w ten temat. Jeżeli chcemy mieć ogrzewanie domu, to pierwsze pytanie, czy chcemy mieć komfort, czy też nie. Komfortem jest oczywiście bezobsługowość, czyli pompa ciepła, ogrzewanie elektryczne, gaz. Wchodzimy do domu i jest ciepło, super. Brak komfortu to ekogroszek, piec na pellet i… nie ma nic w tym złego. Ja mam piec na ekogroszek. Jestem zadowolony, a za ten brak komfortu dostaję niskie rachunki za ogrzewanie. Jeżeli jednak oczekujesz komfortu, to wybierzesz oczywiście inne rozwiązanie. I tak podjęliśmy w ciągu kilku minut pierwszą decyzję.

Kolejna decyzja jest związana z tym, jakie chcesz mieć rachunki za ogrzewanie. Oczywiście odpowiedź brzmi, jak najniższe 🙂  Ale skoro jak najniższe, to system ogrzewania nie ma większego znaczenia. Najważniejsze jest to, żeby zaizolować dobrze dom, uchronić dom przed stratami ciepła, czyli ważny jest projekt, który przewidzi odpowiednią izolację Twojego domu, i ważne jest wykonawstwo tak, żeby nie było żadnych mostków termicznych, żeby cała praca była wykonana starannie. I na tym się koncentrujemy. Jeżeli chcemy znać swoje przyszłe rachunki za ogrzewanie, to od tego mamy projektanta, żeby to policzył. Możemy dokonać na przykład tak zwane OZC, dzięki któremu wyjdzie, jakie jest zapotrzebowanie Twojego przyszłego domu na energię do ogrzania tego domu. I mamy kolejną decyzję podjętą.

(Znacznie więcej na temat ogrzewania znajdziesz w tym artykule: koszty ogrzewania – zachęcam także do przeczytania kilkudziesięciu komentarzy pod artykułem)

Mam taką myśl, że rzadko korzystamy z wiedzy ekspertów. Takim przykładem jest prawnik. Do prawnika zwykle się idzie w ostateczności, kiedy zwykle jest już za późno. Tymczasem prawnik mógłby pomóc w wielu sprawach, na przykład analizując umowę, którą zamierzamy podpisać. A przecież, mało kto, nawet podpisując umowę z generalnym wykonawcą na naprawdę setki tysięcy złotych korzysta z takiej usługi. Niewiele osób pójdzie do prawnika, aby potwierdził, że z tą umową jest wszystko w porządku. I dlatego twierdzę, że my jako budujący nie musimy się znać na wszystkim, nie jesteśmy ekspertami. Ja też nie jestem ekspertem. Ja trochę się mądrze, bo mam sporo dobrych rad, ale nie jestem ekspertem budowlanym. Ekspertami są projektanci, wykonawca, kierownik budowy. Znajdźmy takich, których obdarzymy zaufaniem, i ich pytajmy o to, co sądzą na dany temat. Na przykład, jeżeli chodzi o ogrzewanie, możemy mieć pytania na temat tego, w jaki sposób utrzymywać temperaturę w każdym pomieszczeniu albo na temat wentylacji, możemy mieć jakieś pytanie na temat wymiany powietrza, czy to się w ogóle opłaca. Skorzystajmy z usług eksperta.

Pomyślmy w ten sposób, że jeżeli na przykład spędzisz 100 godzin nad tym, jaki wybrać system ogrzewania, co wcale nie jest jakimś założeniem nierealnym, to pomnóż sobie te 100 godzin razy stawkę minimalną i pomyśl, czy nie warto wydać ułamka tej ceny i wziąć kogoś, spytać kogoś doświadczonego, nawet mu zapłacić dodatkowo za to, żeby po prostu pogadał z Tobą dwie, trzy godziny i wszystko Ci wytłumaczył.

Mam taką radę, dzięki której budowa domu powinna być trochę łatwiejsza i pokażę na przykładzie samochodu. Pięć lat temu zmieniałem samochód na nowy. Zakup samochodu nigdy nie jest prosty. Różnych marek jest od groma, silników, modeli i tak dalej. Tak więc, co wybrać? Zrobiłem sobie listę rzeczy, które ma mieć nowy samochód, a których ma nie mieć albo które nie są dla mnie po prostu ważne. Co było dla mnie ważne? Było dla mnie ważne to, żeby to było kombi, ponieważ w tym momencie już czekaliśmy na narodziny naszej córeczki, więc już szykowałem się na zakup samochodu rodzinnego. Pierwsza, prosta decyzja spowodowała, że już ileś tam samochodów nie było w kręgu moich zainteresowań. Potem określiłem budżet, dzięki temu znowu ileś tam samochodów mi odpadło. Trzecią rzeczą było to, że samochód musi mieć automatyczną skrzynię biegów. Dlaczego? Dlatego, że męczyłem się strasznie z manualną skrzynią biegów w starszym samochodzie. Stojąc w korku w Warszawie, nie powiem brzydko, bo być może słuchacie mnie koło dzieci, ale nie było mi komfortowo, było mi źle i obiecałem sobie, że jak będę kupował nowy samochód, to będzie miał automatyczną skrzynię biegów. Prosta decyzja.

Reszta rzeczy miała mniejsze znaczenie. Na przykład małe znaczenie miał wygląd samochodu. Wychodziłem i wychodzę z założenia, że to, jak samochód wygląda z zewnątrz nie obchodzi mnie, ważne jest to, żebym ja się czuł komfortowo w środku. I robiąc taką listę rzeczy, która jest obowiązkowa przy nowym samochodzie, i robiąc sobie drugą listę rzeczy, które są mi obojętne, mogłem bardzo szybko ograniczyć liczbę samochodów do kilku, wykonać jazdy próbne i wybrać ten jeden, którym jeżdżę do dzisiaj. Gdybym podszedł do zakupu samochodu w inny sposób, czyli nie określiłbym budżetu, nie określiłbym moich wymagań, jednocześnie zależałoby mi na tym, żeby samochód był efektowny, ale nie do końca wiedziałbym o co mi chodzi, to oczywiście decyzja byłaby trudniejsza.

Natomiast zwracam uwagę na to, że automatyczną skrzynię biegów chciałem, dlatego że bolało mnie to, że manualna jest niekomfortowa. Czułem się z nią źle. I teraz przekładam to budowę domu.

Przed moją budową mieszkałem w różnych mieszkaniach, w których zawsze było ogrzewanie grzejnikowe. Nigdy przez te dwadzieścia parę lat nie przyszło mi na myśl, że fajnie byłoby mieć ogrzewanie innego typu. Po prostu nie miałem takiej potrzeby. Czułem się komfortowo. Myślę nawet, że gdyby nikt nie wymyślił ogrzewania podłogowego, to nawet by mi go nie brakowało. Mam w domu ogrzewanie podłogowe, ponieważ byłem w domach, w którym ono było, spodobało mi się, uznałem, że jest to po prostu świetne rozwiązanie i dlatego mam je w swoim domu. Innym przykładem jest wentylacja. Mieszkając dwadzieścia lat w różnych mieszkaniach, oczywiście miałem wentylację grawitacyjną. Przez ponad dwadzieścia lat nie wpadłem na myśl, że może by warto mieć jakąś inną wentylację albo że czułem się z nią źle, albo nie wpadłem na to, żeby mieć jakąś wentylację z odzyskiem ciepła, żeby mieć mniejsze rachunki. Nie, to nie był dla mnie ból, wentylacja grawitacyjna zawsze była dla mnie OK. W związku z tym gdy budowałem dom, wiedziałem, że nie potrzebuję wentylacji mechanicznej, bo wentylacja grawitacyjna jest mi wystarczająca i nie potrzebuję czegoś ekstra. Prosta decyzja. I moją dobrą radą jest to, żeby zrobić sobie listę. Lista rzeczy, które muszą być i musisz mieć w domu. Lista rzeczy z którymi czujesz się źle w obecnym mieszkaniu i chcesz uniknąć tego uczucia w nowowybudowanym domu. Druga lista będzie zawierała rzeczy, które są ci obecnie obojętne.

Nigdy nie miałem potrzeby zmieniać temperatury w danych pomieszczeniach. Nie miałem potrzeby zmieniać temperatury w kuchni, oddzielnie w salonie, w łazienkach i tak dalej. Nie mam takiej możliwości regulacji tego w moim domu. Nie myślałem nad różnymi czujnikami. Nie myślałem nad tym, jak mogę tą temperaturę regulować niezależnie w każdym pomieszczeniu. I wiecie co? Mieszkam siedem lat i dalej nie mam takiej potrzeby. Jest mi po prostu dobrze. Owszem, mam możliwość regulowania temperatury podłogówką. Nie miałem ani razu potrzeby w ogóle zmieniać czegoś takiego, ponieważ regulacja została wykonana na samym początku, przed zamieszkaniem i tak to działa od siedmiu lat. I tutaj jest to ważne. Im bardziej wchodzisz w szczegóły, tym gorzej. Jeżeli czujesz, że ta budowa Cię przerasta, że tych decyzji masz za dużo, rozdziel te rzeczy, które musisz mieć w swoim domu, i zrób sobie drugą listę rzeczy, która powinna być Ci obojętna i zajmij się nimi, ale dopiero w drugiej albo trzeciej kolejności.

Podejmowanie decyzji bardzo ułatwia określenie budżetu. Wrócimy do auta. Jeżeli nie miałbyś określonego budżetu i byś marzył o swoim samochodzie na zasadzie „chcę mieć ładny samochód, szybki, automatyczną skrzynię biegów, duży bagażnik, podgrzewane siedzenia” i tak dalej, to tak naprawdę będzie Ci bardzo trudno podjąć decyzję, bo nagle się okaże, że taki wymarzony samochód kosztuje 300000 złotych. Określenie budżetu jest wręcz czymś podstawowym, niezbędnym do tego, żeby łatwiej móc podejmować kolejne decyzje. Dlatego przed budową domu najpierw określ koszt wszystkiego tego, co jest dla Ciebie obowiązkowe i bez tego żyć nie możesz, czyli koszt postawienia domu do stanu deweloperskiego, koszt niezbędnych rozwiązań. I dopiero potem, jak określisz, jaki masz całkowity budżet i ile Ci zostanie pieniędzy, zastanawiaj się, co za te pieniądze chcesz dodatkowo kupić.

Kto jeszcze w miarę bezboleśnie przechodzi przez budowę? Osoby, które nie uważają, że budowa domu jest najważniejsza na świecie. 🙂 Tak po prostu. Jeżeli zaangażujesz się w budowę domu w stu procentach, jeżeli każdego dnia będziesz myślał o tym, co się dzieje na budowie albo jakie decyzje podjąć, pierwszą myślą po wstaniu rano będzie budowa domu, to będzie więcej stresu, a nawet niechęci do tej budowy. To odradzam. Każdemu radzę robić sobie przerwy od budowy, niemyślenie o tej budowie, udanie się nawet podczas budowy domu na kilkudniową wycieczkę, odpuszczenie sobie po prostu na parę dni myślenia o tym, co się dzieje. Zdrowe podejście przede wszystkim.

I naprawdę załóżmy sobie przed budową domu, że wprowadzimy się do tego domu dwa, trzy miesiące później niż założyliśmy po to, aby się nie spieszyć, nie denerwować, nie frustrować, bo opóźnienia się mogą zdarzyć. I co z tego tak naprawdę? Trzy miesiące opóźnienia to nic, bo to jest inwestycja, w której będziesz mieszkał przez kolejne kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Trzy miesiące to jest jakiś tylko procent tego, ile w tym domu będziesz żył. Tak więc naprawdę nie stresujmy się, nie spieszmy się i nie myślmy o tej budowie, jak o czymś, co jest absolutnie najważniejsze. I wtedy będzie po prostu łatwiej i przyjemniej.

No i czwartą grupą to są osoby, które miały trochę szczęścia podczas budowy, trafiły na dobrych wykonawców, na dobrych projektantów, kierowników budowy i po prostu otaczali się ludźmi, którzy mieli odpowiednią wiedzę, którzy byli uczciwi, rzetelni. I wiecie co? Tak na koniec tego podcastu, tak świątecznie, życzę po prostu, żebyście się właśnie takimi ludźmi otaczali. 🙂

Życzę Wam, aby wszystkie Wasze decyzje były słuszne, najlepsze. No i życzę Wam, żebyście wybudowali swój dom i byli z niego w stu procentach szczęśliwi. No bo właśnie o to chodzi, budowa domu jest tylko pewną drogą do celu, jakim jest Twoje wymarzone gniazdko, które spełni Twoje oczekiwanie, Twojej rodziny. I właśnie tego Wam życzę. Aby ta droga do tego wymarzonego celu była łatwa i przyjemna, bezstresowa. Życzę Wam, żeby każda z osób, która słucha mojego podcastu, wybudowała dom bez stresu, aby przy tej budowie domu nie zwariowała i żeby wybudowała dom marzeń. Tak po prostu.

Więc jeszcze raz wielkie dzięki, wesołych Świąt i do usłyszenia, już w nowym roku. Kolejny podcast, kolejny artykuł będzie już w 2020 roku. Pozdrawiam serdecznie,

Sławek Zając, Jak Się Wybudować i Nie Zwariować.

(i tajemnica)

0 Udostępnień